Lublin to podróż przez smaki i dekady

Lublin to podróż przez smaki i dekady

16 maja 1898 roku w Warszawie na świat przyszła Tamara Łempicka. Uznałem, że urodziny artystki doskonale będzie świętować w Lublinie, podczas trwającej właśnie wystawy czasowej Tamara Łempicka – Kobieta w Podróży.

Lublin Perłą płynący

Pierwszym zaskoczeniem jakie nas spotkało w Lublinie to nocleg. Zdecydowaliśmy się na apartament w kompleksie dawnych Browarów Vettera, które dziś należą do Perła – Browary Lubelskie S.A. Pokoje zostały zaprojektowane w 2015 roku przez warszawskie studio Projekt Praga. I są genialne! Klucze przekazała nam uśmiechnięta pani concierge i od razu wprowadziła w świat Perły, która jak się okaże jest ważnym lokalnym graczem inwestującym w szereg różnych atrakcji. Od razu zdecydowaliśmy się na wycieczkę po podziemiach dawnego browaru, które znajdą się zaledwie parę kroków od apartamentów. Obecnie piwo Perła produkuje się kilka ulic dalej, jednak historyczny kompleks został wyremontowany i zachowany jako atrakcja turystyczna. Mała grupa, przewodnik zafascynowany złocistym trunkiem i bardzo ciekawa historia.

Do tatara destylat musi być zimny!

O samym zwiedzaniu podziemi nie napiszę nic, bo nie chcę odbierać wam ewentualnej przyjemności z poznawania tego miejsca. Historia ma to do siebie, że zawsze plecie ze sobą losy radosne, z tymi pełnymi goryczy, a w tym miejscu gorycz piwa łączy się z tą ludzką. Po symbolicznej degustacji zostaniecie zachęceni do dalszego pogłębiania swojej wiedzy w zakresie piwowarstwa. Co nie będzie zaskoczeniem z pewnością polecona zostanie wam pobliska Perłowa Pijalnia, która również należy do Browaru Lubelskiego S. A. Przy 30 – metrowym barze, podobno jednym z najdłuższych w Europie, zasmakujecie nie tylko w lokalnych piwach, ale między innymi w polskich winach. Pijalnia dysponuje też bardzo przyjemnym ogródkiem, w którym tatar i zimna pięćdziesiątka Baczewskiego smakuje wręcz obłędnie. Uwadze poleca się też kaszanka podawana w bardzo ciekawy sposób, która rozpływa się w ustach. Naprawdę jest to ciekawy lokal, a nawet nie wyszliśmy poza obręby Perłowego zagłębią, gdzie dodatkowo znajduje się kino plenerowe i miejsce na koncerty. Ukłony dla przemiłego brodatego szefa baru za gościnę! Trunki, potrawy, wystrój, atmosfera, wszystko się zgadza, ale to ludzie są solą takich wyszynków.

Śniadanie jest najważniejsze

Jak zauważyliście między tatarem, a śniadaniem występuje pewna luka. To wszystko za sprawą nocnego Lublina, który wciąga niczym Bangkok w Kac Vegas oferując całą paletę atrakcji i przeżyć. Zalecam spacer uliczkami starego miasta, które w nocy tętnią życiem… to piwo tu, to piwo tam, c’est la vie! Po takiej wyprawie niezbędny jest poranny posiłek pokrzepiający ciało i duszę. I tutaj z pomocą przychodzi Pelier Bistro. Fantastyczne miejsce, które łączy elementy steam punku z art deco. A do tego serwuje wyborne śniadania! Croque Madame i Benedykta, nic więcej nie potrzebujecie, a na śniadaniach się znamy! Warto wspomnieć, że Pelier to również lokal schowany w bocznej uliczce o nazwie Nocny Portier. Nawiązuje do kolonialno – orientalnych klubów podróżników, w których przebywali niegdyś niestrudzeni tułacze opowiadający o dalekich morskich wyprawach i egzotycznych wyspach, z których przywozili rozmaite trunki. To idealne miejsce na drinka. A przecież nie ma podróżowanie bez odkrywania. Nocny Portier skrywa tajemniczą salę, do której dostępu strzeże małpa. Jeśli znasz hasło możesz odkryć szalony świat!

Tamara dopięła swego!

Lublin to podróż przez smaki, ale również przez dekady. Bez trudu można tutaj znaleźć liczne lokale odwołujące się stylistyką oraz menu do okresu dwudziestolecia międzywojennego. Godne polecenia są restauracja Niepospolita oraz Zaczarowana Dorożka, które odpowiednio nastroją w drodze do Muzeum Narodowego w Lublinie. To właśnie tam przygotowano wystawę czasową Tamara Łempicka – kobieta w podróży. Jest to nie tylko zaproszenie do poznania twórczości nietuzinkowej malarki, ale również próba ukazanie okresu dwudziestolecia międzywojennego w Polsce oraz Europie. Jeszcze przed przekroczeniem progów muzeum powita nas Bugatti należące do Maćka Pedy. Odwołuje się ono do jednego z najbardziej ikonicznych obrazów Łempickiej Autoportret w zielonym Bugatti, dookoła którego jeszcze za życia artystki narosła legenda dotycząca jego powstania. Zresztą tę historię, jak i szereg innych przez całe życie, wymyśliła sama autorka. Poszukajcie! Osią wystawy jest podróż malarki przez Europę, którą nieustannie odbywała przez całe życie. Na poszczególnych przystankach dzieła Łempickiej wzbogacono o twórczość również innych artystów okresu dwudziestolecia, aby nadać im szerszy kontekst. Całość uzupełniono elementami z epoki, ale zdecydowanie nie jest to ta sama genialna energia, która panuje w Muzeum w Płocku. Wystawa cieszy się bardzo dużą popularnością, mimo wysokiej ceny biletów. 40 PLN (bilet normalny), który uprawnia wyłącznie do obejrzenia tej jednej wystawy, to dość sporo. Ale to tylko potwierdzenie, że Tamara Łempicka mimo upływu lat wciąż rozbudza zmysły, elektryzuje i przyciąga tłumy.

Z pewnością Tamara Łempicka jest dobrym impulsem, aby wyruszyć do Lublina, ale oferta miasta jest na tyle bogata, że samo w sobie jest doskonałym pomysłem na city break.