Wystawa Art Déco w Płocku. Dlaczego jeszcze na niej nie byłeś?

Wystawa Art Déco w Płocku. Dlaczego jeszcze na niej nie byłeś?

Dyskusja o okresie międzywojennym w Polsce nigdy nie wystygnie. To wiecznie rozżarzony węgielek podsycany od czasu do czasu kolejnymi podmuchami kontrowersyjnych rewelacji. Z jednej strony to polityczne afery, rozkładająca się infrastruktura drogowa i mieszkalne ziemianki kopane na obrzeżach Gdyni. Ale to również niespotykany dotąd oddech i rozkwit prawie każdej dziedziny życia. Istna mania pędu!

Styl wszystkiego

Gdy w zapomnienie odchodziła strojna secesja, do głosu zaczęło dochodzić geometryczne i funkcjonalne art déco. Nazwa nurtu wywodzi się od francuskich słów „art” – sztuka i „décoratif” – dekoracyjny. Jego światowy rozkwit przypadł na lata 1910 – 1939 i zdominował dosłownie każdą dziedzinę życia.  Od sposobu myślenia, przez design prostych przedmiotów codziennego użytku, budownictwo, meblarstwo, literaturę, malarstwo, aż po maszyny, samochody i transatlantyki. Również w Polsce styl ten przyjął się doskonale. Wystarczy przejść się po ulicach Gdyni, aby zakochać się w modernistycznej architekturze. Tymczasem w Płocku cofnięto czas!

Wystawa stała Muzeum Mazowieckiego w Płocku

Lekkość, ład, harmonia i rytmizacja, to tylko niektóre elementy art déco i płockiej wystawy, której kuratorami są Michał Burdziński, Małgorzata Szadkowska i Mariola Adamska. Na dwóch kondygnacjach kamienicy przy ul. Kolegialnej 6 w Płocku zgromadzono ok. 1000 obiektów z całego świata, które w pełnym przekroju ukazują design dwudziestolecia międzywojennego. Muzeum w Płocku gromadziło te pozycje przez 15 lat! Meble, obrazy, ubiory, porcelana, a nawet biżuteria od Tiffaniego i Cartiera. Wszystko zaprezentowane w sposób przemyślany, czysty, niezaburzający odbioru. Zadbano o szczegóły prezentacji, co daje nam poczucie, że chodzimy po czyimś domu, a nie sztucznie wykreowanej przestrzeni. Krzesło z epoki, stoi na podłodze z epoki, a nad nim świeci żyrandol… również z epoki!

Nie zabrakło akcentów motoryzacyjnych

Dwudziestolecie międzywojenne to pęd, mania bicia rekordów, rajdy i wyprawy. Nieodłącznym elementem tych wydarzeń był samochód. W centralnym miejscu wystawy umieszczono Jowetta Special Roadster z 1926 r. Osobiście wybrałbym coś innego. Razem z Szymonem Wolnym, z którym poruszyłem ten temat, uznaliśmy, że zdecydowanie lepsze były marki francuskie, takie jak Talbot – Lago lub Delage. Niemniej jednak i brytyjski kabriolet dobrze dopełnia całości. Parter kamienicy przypomina ogromne mieszkanie, którego centralną częścią jest garaż z czerwonym samochodem. Naokoło niego rozmieszczono kolejne pomieszczenia, biuro przemysłowca – automobilisty, garderobę jego żony, wspólną sypialnię z orientalnymi motywami, w pełni zastawioną jadalnię, a nawet prywatną salę kinową. Zaznaczę tylko, że organizator zupełnie inaczej podzielił tę przestrzeń, ale o tym szczegółowo opowie Wam program wystawy dostępny przy wejściu.

Makao, po makale

W jednym z zaaranżowanych pokojów wisi plakat – reprint obrazu Tamary Łempickiej. Słyszę za plecami rozmyślania dwóch kobiet nad tym, czy jest to oryginał. Na te rozważania reaguje pracownik muzeum i odpowiada, że to jest jedynie plakat, ale na pierwszym piętrze dysponują oryginalnymi pracami Łempickiej i Stryjeńskiej. „A i Witkiewicza też mamy!” – dodaje z uśmiechem pani w eleganckim uniformie. Słysząc te rzucane po kolei asy na stół i myślę sobie – ktoś naprawdę przyłożył się do swojej roboty. 

Tylko tych widzów mi szkoda.

Nie lubię muzeów. Rzadko trafiam do takiego, które jest naprawdę „wow”. Wystawa w Płocku jest bardzo dobra i piszę to zupełnie szczerze. Tylko widzów jest mi żal. Szczególnie tych, którzy nigdy o niej nie usłyszą i nie pojawią się przy ul. Kolegialnej 6. O projekcie dowiedziałem się zupełnym przez przypadek, gdy na Instagramie mignęła mi króciutka relacja z uroczystego otwarcia. Poza tym – nic. Zbyt mało się o niej mówi. Zdecydowanie za mało się robi, dla promocji tak dobrego wydarzenia. Ma to oczywiście swoje ogromne plusy. Będąc na miejscu w sobotę po południu towarzyszyły nam jednie cztery inne osoby. Co więcej, wystawa jest zupełnie darmowa, co z pewnością zrekompensuje Wam koszt dojazdu do dawnej stolicy Polski.

Czytelniku, jedź do Płocka!