Korfu. Spotterski czyściec i piekło detailera

Korfu. Spotterski czyściec i piekło detailera

Nagroda Ig Nobla – humorystyczny odpowiednik Nagrody Nobla za prace naukowe, które najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia oraz odkrycia, które nie mogą lub nie powinny być powtarzane (…) Nazwa pochodzi od angielskiego słowa ignoble (niegodziwy), które jest przeciwieństwem słowa noble, wymawianego tak samo jak słowo Nobel w znaczeniu Nagrody Nobla.

Unia Europejska dała nam oryginalne Haribo

Muszę nieśmiało przyznać – jestem fanbojem Unii Europejskiej. Pamiętam, chociaż mgliście, Polskę pierwszej dekady XXI wieku i wyzwanie, jakim było przejechanie na drugi kraniec ojczyzny czy wielogodzinne kolejki na zachodniej granicy. Tym bardziej cieszę się pracując dla zachodniej korporacji, korzystając z dróg ekspresowych, równych chodników czy czerpiąc w dowolny inny sposób ze środków, z których nie moglibyśmy skorzystać bez dołączenia do grona krajów UE. Moja naiwność niejednokrotnie kopnęła mnie w tył pleców – jestem jednak strasznie wygodny i potwornie cenię sobie dostęp do rozwiniętej infrastruktury i oryginalnych Haribo.

Kulturowa niezależność Grecji

Jest rok 2023 naszej ery. Cała Europa została podbita przez Unię i zrobiona na jedno kopyto… cała? Nie! Jak dopiero mam się dowiedzieć, Grecja, która leży na przeciwległym biegunie zysków i strat związanych z dołączeniem do Unii i wybrnięciem z kryzysu z 2008 roku, nadal kładzie mocny nacisk na swoją kulturową niezależność i dość leniwie podchodzi do pomysłu unifikacji z resztą kontynentu. Owa kulturowa niezależność może być jednak solidnym semantycznym nadużyciem – rozwiązania infrastrukturalne, których doświadczyliśmy łatwiej byłoby porównać do jeszcze dobrych do założenia spodni przewieszonych przez oparcie fotela niż do tradycyjnego stroju ludowego.

Zasady zdroworozsądkowe

Ekipę ŚnG można z grubsza podzielić na dwa obozy – tych którzy systematycznie odrabiali pracę domową i tych, którzy odpisywali zadania od pilniejszych uczniów. Do dziś niechętnie poświęcam resztki wolnego czasu na odpowiedni research, przez co ewentualne problemy podczas majowego city-breaku były dla mnie zupełną niewiadomą. Pierwsza niespodzianka trzymała obuch już na samym wstępie – opuszczając port lotniczy na Korfu, który spokojnie można by określić mianem polnego lądowiska, chodnik w interesującym nas kierunku towarzyszył nam przez pierwsze 5 minut. Po kolejnych 10 minutach zmarnowanych na rekonesans i poszukiwanie sensownego przejścia dla pieszych zaczęliśmy odczuwać vibe towarzyszący nam do samiutkiego końca – to nie miejsce na sztywne przestrzeganie przepisów ruchu drogowego, a raczej wyjęcie z szuflady zdroworozsądkowych reguł współdzielenia pasa drogowego. Przecisnęliśmy się więc przez szpaler opuszczonych Citroenów i Alf, przebiegliśmy przez czteropasmową jezdnię i kontynuowaliśmy naszą podróż.

Grecki bóg słońce

Osoby lubujące się we włoskiej szkole parkowania będą absolutnie zachwycone odwiedzając tę górzystą wyspę. Zderzaki faktycznie służą do zderzania, lusterka niepotrzebnie zaburzają współczynnik oporu powietrza, lakier rzadko kiedy charakteryzuje się głębią i połyskiem – przesadna dbałość o jego stan nie ma sensu, skoro i tak wypłowieje od bezlitosnego, greckiego słońca. Nie dziwią wszechobecne osłonki termiczne rozłożone na fotelach opuszczonych aut – obowiązkowe wyposażenie większości pojazdów tutaj obecnych, powszechniejsze niż trójkąt ostrzegawczy czy apteczka. Chodniki raczej nie istnieją. Zasady dotyczące pierwszeństwa przejazdu stanowią dla mieszkańców co najwyżej luźne sugestie. Parkowanie zdarza się wszędzie, zwykle nie kończąc na jednym rzędzie pojazdów. Działającą sygnalizację świetlną widziałem dokładnie raz podczas 5-dniowego wyjazdu. Muszę jednak uczciwie przyznać – przyjazne nastawienie mieszkańców pozwala przymknąć oko na wspomniane niewygody. Miejscowi pozdrawiają się serdecznie, klakson używany jest sporadycznie – i to najczęściej tylko gdy trzeba uprzedzić innych użytkowników o swojej obecności. Po wstępnym otrzaskaniu się z warunkami panującymi na jezdni i nabraniu zaufania do pojazdów poruszających się raptem kilkanaście centymetrów od nas zacząłem dostrzegać pierwsze aspekty rdzennego świata motoryzacyjnego godne pozazdroszczenia.

Sól drogowa pochowała polską motoryzację

Wiecie, jako najntisowe dziecko uważam motoryzację lat 90-tych za najlepsze lata w motoryzacyjnych dziejach. Idealną symbiozę efektów pracy projektantów, inżynierów i księgowych. Proste linie, świetne wyposażenie, fenomenalne i wspierane nowoczesnymi rozwiązaniami, acz wciąż stosunkowo proste silniki, technologia oferująca kierowcy pomoc, jednocześnie pozostawiając decyzje oraz konsekwencje poniesionych błędów w pełni po stronie operatora. Niestety, nasz rodzimy krajobraz motoryzacyjny średnio może czerpać ze zdobyczy tychże czasów, bo większość ciekawych kąsków zdążyła pochwalić się rażącym brakiem sensownego zabezpieczenia antykorozyjnego i radośnie zapełnia przestrzeń na skupach złomu. Przyjemniejszy klimat oraz niezasypywanie solą wszelkich możliwych przestrzeni przynosi absolutnie a b s u r d a l n e efekty. Lubicie pickupy Mazdy i Datsuna z lat 70.? Znajdziecie je w każdej uliczce. Może szukacie dobrej ramy dla pierwszego Samuraia? Wyciągnijcie rękę, a niemal na pewno Wasza dłoń będzie wskazywać idealnego dawcę. Widok nieprzerdzewiałej Micry K11 powoduje niekontrolowany ślinotok? Cóż, przydadzą Wam się chłonne ręczniki, bo te tutaj obecne zwykle legitymują się nietkniętymi progami i solidną podłogą, dodatkowo występując w niewyobrażalnych liczbach.

Parking jest tam, gdzie jest miejsce

Niewielki obszar, średnia szerokość wyspy wynosi ok 9.5 km oraz górzysty charakter, wymusza na mieszkańcach nietuzinkowe preferencje motoryzacyjne. Absolutnie bezbarwne samochody ze wszechobecnych wypożyczalni spychane są na margines zauważalności przy starusieńkich Pandach 4×4, 106-tkach Rallye i Saxo VTS. Niewielkie pojazdy w usportowionych wersjach wraz z całą plejadą jednośladów stanowią motoryzacyjny fundament Kerkyry – dość powiedzieć, że Pandy w specyfikacjach wszelakich znaleźć można dosłownie wszędzie. Wąskie uliczki pamiętające czasy weneckiej protektury i mocno ograniczona przestrzeń parkingowa, to niemal książkowy ekosystem dla pierwszej generacji Smarta, dodatkowo parkowanego zgodnie z zaleceniami prezentowanymi w materiałach reklamowych. Na Korfu każda przestrzeń jest przestrzenią parkingową, jeśli tylko dysponujesz wystarczająco niewielkim autem i sprawnymi światłami awaryjnymi. Do równania warto dodać chodniki kończące się zupełnie bez ostrzeżenia, przejścia dla pieszych zakończone Toyotą Yaris i podejrzanie często występujące Mazdy RX-8 – mieszanka nad wymiar wybuchowa.

Macie jakieś Porsche?

Zwykłemu, niezwichrowanemu śmiertelnikowi ciężko będzie się w pełni zachwycić czterokołowcami obecnymi na wyspie. Chociaż pierwsza godzina wyjazdu uhonorowała nasz pobyt widokiem przepięknie zgruzowanej AR 156 GTA, mój apetyt na pojazdy burżuazyjne według naszych standardów pozostał niezaspokojony. Jedyne obecne klasyki to Garbusy i stare 500-tki, a marki luksusowe nie istnieją. Serio – widziałem łącznie 7 Porsche, z których ledwie 2 były czymś innym niż starym Cayenne. Trochę nadziei pokładałem w wyjazdach poza granice miasta – kupiliśmy więc bilety na Green Bus i ruszyliśmy w podróż. I chociaż przejazd, całkiem świeżym i klimatyzowanym, autokarem przez wyspę stanowił ekstremalną przygodę sam w sobie, wrażenia podobne do drift taxi – zdecydowanie polecam spróbować!, o tyle ani nastawione na plażowiczów Sidari, ani chwalące się przepięknym klasztorem Paleokastritsa nie wniosły niczego nowego do już znanego motoryzacyjnego przekroju Korfu – za wyjątkiem większego udziału samochodów z wypożyczalni. Z dobrze poinformowanych źródeł wiem jednak, że na wyspie prężnie działa Corfu Racing Club – miłośnicy amatorskiego motosportu bez problemu trafią na dość regularnie organizowany imprezy brandowane marką CRC.

Cardetailer szybko umarłby z głodu

Odlatujemy do domu zaskoczeni i zachwyceni jednocześnie. Wyspa nie dała nam kontentu na typowe dla bogatych kurortów wspomnienia motoryzacyjne, ale ubogaciła nas na swój odmienny sposób. Swojego czasu w świecie polskiego carspottingu bardzo istotne były zdobywane w serwisie autogespot gwiazdki – zapracować na nie było ciężko, ale ich zdobycie gwarantowało uznanie w oczach kolegów z branży. Korfu, ze swoim nietypowym podejściem do pielęgnacji pojazdów, myjnie można zliczyć na palcach jednej dłoni; studia detailerskie mogłyby spotkać się z ujemnym zainteresowaniem, niezbyt zamożnym społeczeństwem i naciskiem na mocno niekompetencyjny charakter relacji międzyludzkich, mogłoby stanowić swoistą antygwiazdkę w świecie europejskich carspotterów. Cardetailer raczej szybko umarłby z głodu, za to każdy motoryzacyjny romantyk nakarmi swoją duszę na długie lata.