BMW X6 M Competition: 625 koni w rozmiarze XL

BMW X6 M Competition: 625 koni w rozmiarze XL

BMW X6 od zawsze wzbudzało wiele kontrowersji. Zarówno swoim wyglądem, jak i pełną sprzeczności ideą. Nie inaczej jest z najnowszym wcieleniem modelu, szczególnie gdy mamy do czynienia z topową odmianą M Competition o mocy aż 625 koni mechanicznych. Czy da się uzasadnić chęć uczynienia z 2,3-tonowego SUV-a sportowego monstrum? Rozsądek podpowiada, że nie, ale nie o rozsądek tutaj chodzi. 

Rok 2007. BMW prezentuje światu model X6. Pierwszy SUV coupe w historii marki, który wprost wywrócił rynek do góry nogami. Oto po raz pierwszy ukazał się SUV, w którym ktoś postanowił ściąć linię dachu i zapewnić bardziej sportowy look, kosztem praktyczności. Budziło to skrajne emocje – jedni kochali go za wygląd i nowoczesność, inni nie widzieli w nim żadnego sensu. 

Z pozoru irracjonalne rozwiązanie okazało się jednak strzałem w dziesiątkę i znalazło miejsce w sercach ludzi ceniących sobie indywidualizm i wyjątkowy styl. Sukces był na tyle duży, że dał do myślenia znanym niemieckim konkurentom i dziś każdy z nich ma w swojej ofercie SUV-a coupe. 

Design

Nigdy nie byłem wielkim fanem designu BMW X6, szczególnie pierwszej serii, ale rozumiałem fakt, że może się podobać. Był ciekawy. Trzy generacje później spotykam się oko w oko z najnowszym wcieleniem SUV-a coupe od BMW i dalej mam mieszane uczucia. Masywny tył samochodu jest na tyle specyficzny, że wymaga przyzwyczajenia, ale chyba zaczynam go lubić, szczególnie w pięknym niebieskim lakierze Tanzanite. Wrażenie robi też sam rozmiar samochodu, który wzbudza ogromny respekt na drodze, niczym napakowany “koks” na swojej siłowni.

Tu do gry wkracza literka M i zaczynają się emocje. Testowana przeze mnie wersja to najmocniejsza odmiana M Competition. Z zewnątrz od razu rzucają się w oczy sportowe zderzaki i elementy z włókna węglowego, m.in. charakterystyczne lusterka i tylny spojler. Samochód wyposażony jest w 21-calowe felgi z przodu i aż 22-calowe z tyłu. Mamy też cztery prawdziwe rury wydechowe, które potwierdzają, że to poważny sportowy zawodnik.

Wnętrze

We wnętrzu wita nas podświetlany emblemat X6 M na zagłówku i kilka smacznych detali z motywem M, jak przeszycie na pasach, czy znaczek na kierownicy i konsoli środkowej. Masywna sportowa kierownica świetnie leży w dłoniach, a dwa programowalne przyciski pozwalają nam błyskawicznie ustawić samochód w pożądanej konfiguracji. Fotele sportowe M z funkcją masażu są bardzo wygodne, nawet w dłuższych trasach. Mamy tu też uwielbiany przeze mnie opcjonalny system audio od Bowers & Wilkins i element robiący chyba największe wrażenie we wnętrzu – podświetlany panoramiczny dach.  

Fani nowych technologii także nie będą zawiedzeni. System multimedialny jest bardzo intuicyjny i responsywny, można go także z łatwością spersonalizować według własnych upodobań. Na pochwałę zasługuje też zestaw kamer 360 stopni, które bardzo ułatwiają manewrowanie tym kolosem, jak i system BMW Night Vision, który przy użyciu kamery na podczerwień pozwala wychwycić poruszające się obiekty i w porę ostrzec przed nimi kierowcę. Z ciekawostek, mamy tu też uchwyty na napoje z możliwością podgrzewania i schładzania.

Serce X6 M

Jednak cała magia BMW X6 M Competition dzieje się po uruchomieniu silnika. A jest nim potężny, podwójnie doładowany silnik V8 o pojemności 4,4 litra i mocy 625 koni mechanicznych. Pozwala to na sprint do setki w 3,8 sekundy. W tak dużym i ciężkim samochodzie jest to wynik wprost zdumiewający. Czapki z głów dla inżynierów z Bawarii. 

W trybie sportowym i sportowym ustawieniu zawieszenia samochód świetnie prowadzi się po zakrętach. Zachowuje stabilność, nie przechyla się i jest zwinny niczym rasowy hot hatch. Taki trochę przerośnięty. Zadziwiające, jak bardzo zaawansowana jest współczesna technologia, jeśli pozwala uczynić z 2,3-tonowego samochodu prawdziwego sportowca. Ciężko uwierzyć, ale wrażenie z jazdy nie odbiegają wiele od BMW M8 Competition, które miałem okazję testować kilka miesięcy temu.

Jednocześnie, nie jest to samochód, którym można bezstresowo poruszać się po mieście, a to tam większość egzemplarzy znajdzie swoje przeznaczenie, mimo torowej natury. Zawieszenie nawet w trybie komfortowym jest dość twarde. Samochód sam w sobie jest ogromny i ledwo mieści się w miejskich pasach czy miejscach parkingowych, a szerokie słupki B ograniczają widoczność, co dodatkowo utrudnia manewrowanie. Dodajmy do tego spalanie na poziomie 20 litrów i mamy mieszankę, w której ciężko szukać sensu.

Wnioski

Dla kogo jest więc ten samochód? Przede wszystkim dla ludzi, którzy w tego typu samochodach żadnego rozsądku nie szukają. To samochód dla ludzi, dla których liczy się status i świadomość, że jadą najszybszym i najmocniejszym SUV-em w historii marki. Samochodem pełnym absurdów i sprzeczności, ale przy tym niesamowicie emocjonującym. I to wystarczy, aby poczuć się wyjątkowo.

Podziękowania dla Rafała z Peugeot 205 Polska za współpracę w realizowaniu materiału.

Tekst i zdjęcia: Rafał Pilch

Artykuł ukazał się oryginalnie na portalu motopodprad.pl. Wpadnijcie do chłopaków po więcej ciekawych treści!