Mid Night Club – ściganci w garniturach

Mid Night Club – ściganci w garniturach

Mam dla was zadanie. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie osobę, którą nazwalibyście ścigantem ulicznym. Kogo widzicie? Pewnie pryszczatego 18-latka w Civicu lub bohatera Szybkich i Wściekłych, prawda?

A co byście zrobili, jeżeli powiedziałbym wam, że w Japonii istnieje bardzo elitarny klub samochodowy, do którego należą ludzie bogaci, szanowani biznesmeni, czy politycy? No właśnie – zaskoczeni?

Witajcie w Mid Night Club.

Pierwsza zasada: Nie mówimy o klubie

To trochę parafraza znanego cytatu z filmu „Podziemny Krąg”, ale właśnie taka jest ogólna zasada, która przyświeca ludziom zrzeszonym w Mid Night. Jako że są to osoby z najwyższych kręgów lub po prostu dobrze sytuowane, o samej ekipie mówi się bardzo mało i tylko ci, którzy znają historię, wiedzą jak rozpoznać członków. Jednak zanim dotrzemy do sposobu rekrutacji czas na trochę historii.

Lata 80. XX wieku były nie tylko szalonym okresem w USA, czy okresem szalejącej biedy i kombinatorstwa w Polsce, ale również mocnym wzrostem ekonomicznym w dalekiej Japonii. Japończycy się bogacili, bo bogacił się przemysł. Kraj Kwitnącej Wiśni od czasów powojennych był w swoim rozkwicie – Supry, Skyline R32, R33, Fairlady Z (300ZX) czy importy najświeższych modeli z 911 (930) Turbo na czele były czymś powszechnym w tamtych czasach, szczególnie wśród ludzi majętnych, którzy w ten sposób pokazywali swój status. Wśród tych ludzi byli też fani szybkiej jazdy i jak na potomków samurajów przystało – mieli dość honorowe i nietypowe podejście do uczestnictwa w swoim „klubiku”.

Teatrem działań wszystkich „ulicznych ścigantów” w aglomeracji tokijskiej był i jest nadal słynny „Wangan”, czyli Metropolitan Expressway Bayshore Route. Zwana Route B licząca 62 km autostrada łączy Jokohama na zachodzie z Ichikawa na Północy, przebiegając przez Tokio. Tak długi odcinek tylko prosił się o to, żeby być poligonem doświadczalnym i drogą testową dla wszystkich – od fanów motoryzacji poprzez tunerów na nielegalnych ścigantach kończąc. Tak jest od dekad i nawet dzisiaj Wangan nie zmienił swojego nocnego przeznaczenia.

Druga zasada: Tylko wybrańcy

Wspomniałem o tym wcześniej – Mid Night Club charakteryzuje się mocno specyficznym podejściem do rekrutacji swoich członków jak i klubowiczów. Nie chodzi tylko o to, że są to ludzie bogaci, chociaż jedna z zasad eliminuje „ludzi z nizin”.

No ale zasady. Mid Night Club przyjmuje tylko osoby z mocnej selekcji, a ta odbywa się już na „dzień dobry”. Żeby w ogóle myśleć o wejściu w to elitarne grono musimy być „wyjątkowo uzdolnionym kierowcą” z „odpowiednio pasującym samochodem” (czyt. zabójczo szybkim). O ile spełniliśmy pierwsze dwa podpunkty musimy „odsłużyć” jako praktykant cały okrągły rok, a twoim zadaniem prócz jazdy na maksa po Wanganie jest uczestnictwo w każdym i to dosłownie KAŻDYM spotkaniu klubu. A te były ogłaszane w formie zagadek w lokalnej prasie w sekcji ogłoszeń lub w inny zaszyfrowany sposób, żeby uchronić zarówno członków jak i renomę klubu przed przypadkowymi niedoświadczonymi upalaczami, których ulice Tokio i okolicznych miast były pełne. Było to też zabezpieczenie przed policją, która szybko wciąga członków grupy na listę przestępców, których trzeba złapać jak najszybciej. Nie było to łatwe, bo wspomniany „odpowiednio pasujący samochód” to w oczach Mid Night Club auto, które z łatwością potrafi osiągnąć 260 km/h, a często najniższe prędkości maksymalne podczas przejazdów sięgały… 310 km/h. Pamiętajcie – mówimy tutaj o połowie lat 80. Japońskie prawo mówiło wtedy jasno, że japońskie radiowozy nie mogą jechać szybciej niż 180 km/h (teraz już wiecie dlaczego wszystkie auta z tego okresu mają wyskalowane liczniki do 180 km/h, bo przepis ten również dotyczył aut cywilnych).

Pewnie zastanawiacie się na czym polegała elitarność tego klubu, szczególnie, że w dzisiejszych czasach mamy takie twory jak Illegal Night czy Wicked, które w Polsce raczej nie kryją się ze swoją działalnością. Wasze wątpliwości niech rozwieje fakt, że tylko 10% ludzi chętnych do przystąpienia do grupy miało szansę wykazać się w ich barwach, a sama grupa nie miała więcej niż 30 stałych kierowców. Takie podejście (i forma zabawy) szybko przysporzyło członkom nie lada problemów, bo zdarzały się sytuacje gdzie auta przyozdobione klubową wlepką były niszczone.

Trzecia zasada: Tylko prędkość

No dobrze, ale czym sam Mid Night Club był? To, że była to grupa elitarnych i bogatych ludzi, którzy wykorzystywali swoje pieniądze do tworzenia potworów już wiemy. Zresztą – kodeks mówił jasno: Nie liczy się przyspieszenie czy łatwość manewrowania. Liczy się tylko prędkość maksymalna. Do dzisiaj po sieci krąży cytat jednego z członków grupy który powiedział: „Drifting jest dla słabych. Dla nas liczy się tylko prędkość maksymalna”. Klubowicze zaliczali wygrane tylko w dwóch przypadkach – kiedy dojechało się mety na pierwszym miejscu lub w momencie kiedy przeciwnik nie widział świateł auta reprezentującego klub. Nie były to zwykłe auta. Przeważały Porsche 911, Skyline R32, R33, czy Ferrari 348TS (tak, dobrze przeczytaliście), RX-7 FC i FD. Dlaczego były to samochody z dużym potencjałem lub mocno wyścigowym rodowodem? Maszyny musiały utrzymywać bez większych problemów wysokie prędkości maksymalne przez 15 minut, a jednocześnie auto musiało być sprawne i bezawaryjne. Mid Night Club przykładał wagę również do tego, że projekt musi być porządny, więc druciarstwo w żadnym stopniu nie było tolerowane. To sprawiało, że auta ociekały pieniądzem oraz najlepszym osprzętem jaki był aktualnie dostępny na rynku. Jednak nawet w tak mocno wyselekcjonowanej grupie był jeden projekt, który obrósł legendą.

Klejnot w koronie – Yoshida Special 930

Legendarny, unikatowy jak na swoje czasy i cholernie drogi project car. Auto, które było nie tylko klejnotem w koronie, ale solą w oku tokijskiej policji. Samochód zbudowany na bazie Porsche 911 Turbo (930), które miało pieszczotliwe przezwisko „Widowmaker” wynikające ze swojej dzikiej natury. Seryjne egzemplarze posiadały silniki 3.0 (lub 3.3 w latach 1978-1989) z pojedynczym turbo, które generowały 300 koni mocy, przenoszone na tylną oś. Bez kontroli trakcji i bez ABSu. Właściciel po tym jak odebrał swój egzemplarz, wyłożył na stół równowartości dzisiejszych 2,5 mln dolarów na build, który miał być nie tylko postrachem Wanganu, ale również stać się legendarnym wśród maniaków tuningu. Modyfikacje nie ominęły żadnego aspektu samochodu i zostało w nim poprawione wszystko co poprawić się dało – od zawieszenia, poprzez zmianę aerodynamiki, wzmocnieniu hamulców, a kończąc na silniku, którego modyfikacja sprawiła, że auto generowało zawrotne 700 koni mocy. To więcej niż 911 GT2 RS. Dla przypomnienia – mówimy tutaj o aucie, którego pierwsze egzemplarze pojawiały się w 1970 roku.

Poznaliśmy legendarną maszynę to teraz słów parę o tym, co moim zdaniem warto rozwinąć, czyli o kodeksie etycznym.

Kodeks etyczny

I pewnie 80% z was łapie się teraz za głowę i myśli: „Szoka, co Ty piszesz tutaj o jakimś kodeksie etycznym! Przecież to uliczni rozbójnicy!”.

No i się bardzo mylicie. Bo pomimo zapędów wręcz samobójczych wśród tych ludzi, wielu z nich nie tylko było naprawdę genialnymi kierowcami (często startującymi w oficjalnych seriach wyścigowych), ale i stosowali kodeks etyczny, który wyróżniał Mid Night Club na tle wszystkich ekip wyścigowych, działających w całej Japonii i na świecie. 

Dla wszystkich ludzi jeżdżących pod banerem Mid Night najważniejszą zasadą było… bezpieczeństwo innych użytkowników drogi. Dziwna najważniejsza reguła jak na grupę ludzi jeżdżących po 300 km/h po publicznej drodze, prawda?

Drugą nie mniej ważną zasadą i bezpośrednio wynikającą z pierwszej było to, że jeżeli twój poziom jazdy spadł poniżej poziomu, który prezentowałeś na początku lub negatywnie odstawałeś od grupy lub o zgrozo – spowodowałeś wypadek, to automatycznie zostawałeś wyrzucany z klubu. To samo spotykało Cię jeżeli chociaż raz twoja jazda była oceniona jako niebezpieczna. Banicja za brak rozwagi. Członkostwo w grupie wymagało też szacunku dla swoich rywali. 

Jednak pewnej nocy w centrum Tokio te restrykcyjne zasady zawiodły…

Kiedy mija północ

Mamy rok 1999, ciepła marcowa noc w Tokio. Po ogłoszeniu w zaszyfrowany sposób kolejnego miejsca spotkania, członkowie Mid Night Club wyruszają swoimi autami na przejazd. Cel: maksymalnie szybko dojechać z punktu A do punktu B. Standard. Jednak tej nocy na kierowców czekała niemiła niespodzianka. Jedna z grup motocyklowych gangów Bosozoku cierpliwie czekała na okazję do „zabawy” z ultra szybkimi samochodami…

Dwudziestego czwartego marca mieszkańcy Japonii mogli przeczytać w porannej prasie o wypadku do jakiego doszło w tunelu, który jest częścią Tokyo Bay Aqualine. W wypadku zginęło dwóch motocyklistów, a kolejnych sześciu zostało poszkodowanych. Kierowcy zostali zidentyfikowani jako wysoko postawieni pracownicy tokijskich korporacji. 

Był to moment, w którym wszyscy pozostali członkowie Mid Night Club uznali, że zawiedli w przestrzeganiu swoich własnych zasad i dali się sprowokować gangowi, co poskutkowało oficjalnym rozwiązaniem klubu.

Wpływ na scenę motoryzacyjną

Legenda Mid Night Club żyła jeszcze bardzo długo dzięki artykułom dziennikarzy z branży motoryzacyjnej. Styl życia motywował również innych kierowców na całym świecie do tworzenia własnych grup, których jazda wzorowana była na Japończykach. Jednak żadna z nich nie miała tak jasnych zasad, w których na pierwszym miejscu stawiane było bezpieczeństwo postronnych użytkowników dróg. Yoshida Special 930 znalazł nowy dom – został oddany do komisu przez swojego właściciela, który wraz z innymi członkami zaprzestał identyfikować się z klubem. Auto pojawiło się w katalogu dealera Premier Cars z Odaiby, a odnaleziony został przez redaktora Speedhunters – Dino Dalle Carbonare po tym, jak dostał cynk, że coś co wygląda jak słynne Porsche z Mid Night stoi w głębi salonu. Był to rok 2015 i nie wiadomo czy auto znalazło nowego właściciela, czy wróciło do swojego oryginalnego twórcy. 

Sama historia klubu jak i Porsche stała się inspiracją do stworzenia mangi „Wangan Midnight”, która opowiada o walce młodego fana prędkości Akio Asakury z kolejnymi rywalami w swoim Datsunie Fairlady Z (generacja S30 znana na świecie jako Datsun 240Z), a jednym z jego rywali jest czarne porsche 911 (930) o przydomku Blackbird. Auto, które w pewnym momencie opowieści charakteryzuje się bardzo podobnymi osiągami jak legendarny samochód z Mid Night Club. 

Minęło trochę czasu od pamiętnego wypadku i rozwiązania grupy, ale od jakiegoś czasu na Facebooku i Twitterze pojawiają się zaszyfrowane wiadomości, które wskazywało jasno na to, że Mid Night Club powrócił, a dowodem jest to, że coraz częściej na Wanganie i parkingu Daikoku zaczęły pojawiać się samochody z charakterystyczną wlepką… 

Teraźniejszość

Mid Night Club wrócił i są na to dowody. Jednak obecnie zmieniła się delikatnie filozofia grupy – zespół posiada własną stronę www, a oprócz jazdy po Wanganie, która jest znakiem rozpoznawczym ekipy, członkowie spotykają się podczas otwartych i zamkniętych trackdayów, gdzie szlifują swoje umiejętności. Nowy lider – przedstawiający się jako Tamura, podtrzymuję tradycję i członkowie Mid Night są wybierani w ten sam rygorystyczny sposób, w który prekursorzy wybierali swoich członków, a legendarna wlepa na przedniej szybie wróciła na stałe na motoryzacyjną scene Tokio. Line up? Od RX7 FD3S, poprzez R35 GT-R, Porsche 911 GT3, GT2 RS, czy mocno zmodyfikowane RX8. Logo Mid Night pojawia się również na autach wyścigowych startujących w różnych seriach – zarówno tych amatorskich, jak i profesjonalnych.

Sam Tamura jest człowiekiem tajemniczym, więcej mówiącym o historii klubu, niż o tym co się aktualnie dzieje. Sam jeździ mocno zmodyfikowanym C63 AMG, o którym wiemy tylko tyle, że jest jednym z szybszych samochodów, które pojawiają się wieczorami na słynnym Wanganie.

zdjęcia: AutoWorks Magazine, Mid Night Club, Magazyn Option, archiwa prywatne, Speedhunters/Dino Dalle Carbonare