Onboardy Japońskie #1 – プロローグ*

Onboardy Japońskie #1 – プロローグ*

*Purorōgu – Prolog

Japonia

Kraj daleki, tajemniczy i dziwny w oczach praktycznie wszystkich. Dla mnie od zawsze interesujący na tyle, że już od jakiegoś czasu marzyłem, żeby tam pojechać. Po pierwszym bardzo krótkim wylocie w 2017 roku, a potem zamknięciu w domu przez globalny kryzys chorobowy, chciałem tam wrócić jeszcze bardziej.

Powrót

W życiu nie przypuszczałem, że ten “powrót” nastąpi po 5 latach i od razu będzie to ponad 30-dniowa jazda bez trzymanki wypełniona motoryzacją, jedzeniem i kulturowym szokiem na każdej płaszczyźnie i w praktycznie każdej materii. W nadchodzącej wielkimi krokami serii artykułów postaram się wam odpowiedzieć na pytania – jak? gdzie? dlaczego? A także odpowiem na pytanie, dlaczego o 17:00 w całej Japonii gra melodyjka. W tym celu zjeździłem Kraj Kwitnącej Wiśni praktycznie wzdłuż i wszerz – widziałem jak składane są samochody w fabryce Mazdy, przeliczyłem egzemplarze 787B, jadłem ośmiornice, walczyłem z tanukim na drodze oraz byłem atrakcją turystyczną w japońskiej wiosce.

Lokalne smaki

Jednym z celów podróży było poznanie japońskiej kultury motoryzacyjnej, która czerpie garściami z całego świata umiejętnie miksując to ze swoimi korzeniami. Mogłem tego doświadczyć nie tylko podróżując w ciągu dnia przez Tokio, Hiroszimę, czy przyglądając się ludziom podczas Drift Matsuri, ale przede wszystkim biorąc bezpośredni udział, m.in będąc na legendarnym Daikoku PA, spędzając noc z grupą wesołych użytkowników Corolli AE86 czy rozmawiając z właścicielem jedynego w Japonii i na świecie McLarena GT3, przygotowanego do jazdy w poślizgu kontrolowanym. I tak jak wielu może sobie wyobrazić, kultura motoryzacyjna jest bardzo mocno związana z tym jak Japończycy podchodzą do tematu wszelkiego rodzaju hobby, z jakich środowisk się wywodzą lub do jakich grup społecznych należeli na przestrzeni swojego życia. To właśnie tutaj rodziły się takie nurty w modyfikacjach jak Bosozoku, Dekotora, Kanjozoku. We wczesnych latach 70. XX wieku narodził się tutaj drifting, a bańka gospodarczego rozwoju w latach 80. i 90. dała nam tak niezapomniane legendy jak Toyota Supra MK4, dynastię Nissanów Skyline GT-R (generacje R32, R33 i R34), czy Mazdę ze swoim pocket rocket – modelem RX-7, szczególnie generacji FD3S.

Japonia to również kraj kontrastów, gdzie budowle z czasów samurajów i shogunów stykają się z ultranowoczesnością lub gdzie w świątyni za dobrą wróżbę zapłacisz monetą, tylko po to aby za chwilę z automatu obok wyjąć zimny orzeźwiający napój, płacąc za niego swoim smartwatchem. Japonia to również piękna wieś, która ugości każdego z ciekawością oraz miasto, gdzie pomimo bycia częścią wielkiej maszyny, masz szansę wypić piwo i poznać nowych ludzi.

Część ludzi z którymi rozmawiałem śmieje się, że gdyby nie przestępczy background niektórych biznesów, Japonia nie byłaby tu gdzie jest. I jest w tym ziarno prawdy, bo pomimo kryzysu gospodarczego na świecie w Japonii nie odczuwa się tego idąc do restauracji czy tankując samochód. A uwierzcie mi samo tankowanie auta to jest przeżycie dla kogoś niewprawionego w codzienne życie przeciętnego Japończyka. I najważniejsze – z tej serii dowiecie się dlaczego kei cary to samochody ostateczne i dlaczego każdy powinien mieć swojego w garażu!

Także wyczekujcie pierwszego dużego tekstu i tak jak słyszy się w Japonii od znajomych – Mata ne! (またね, Do zobaczenia!)

Tekst i zdjęcia: Wojciech Szoka / Drive4Life