Tadek Marek: zapomniany inżynier [CZ. 1]
Pomysł na wyprawę przedwojennym Oplem Olympia do Monte Carlo nie wziął się znikąd, nie jest też dziełem przypadku. Oto jeden z Polaków, niewątpliwie najbardziej zasłużonych dla historii światowego przemysłu samochodowego, a zupełnie zapomnianych, już kiedyś tam takim samochodem pojechał. Mowa o inżynierze Tadeuszu Marku, bez którego talentu marka Aston Martin niechybnie przestałaby istnieć w czasach, gdy rolę Jamesa Bonda grał Sean Connery. Zanim dojdziemy do opowieści o tym, jak nasz bohater wystartował w Rajdzie Monte Carlo zmontowaną w zakładach Lilpopa Olympią, trzeba zagłębić się w jego życiorys i zrozumieć, jak stał się tak wybitnym człowiekiem.

Rzecz o jakości
Pierwszy raz napisałem w Polsce o inżynierze Tadeuszu Marku prawie trzydzieści lat temu, a wówczas nikt w naszym kraju o nim nie słyszał. Minęło sporo czasu, a nadal wiedza o nim jest bardzo skromna, przy czym większość tejże pochodzi ze stale powtarzanych wpisów w internecie, błędnych zazwyczaj i zawierających te same pseudoinformacje, bezmyślnie kopiowane z innych stron, prowadzonych przez równie leniwych i, nie owijajmy w bawełnę, zwyczajnie głupich autorów. Większość owych wpisów w znacznym stopniu mija się z prawdą, część jest nawet wewnętrznie sprzeczna. Z tego powodu właśnie postanowiłem przeprowadzić drobiazgowe dochodzenie w stylu detektywa Poirota i dowiedzieć się więcej o życiu zapomnianego inżyniera.

Tadek, ten od Astona
Znawcy samochodów i zwyczajni entuzjaści samochodowego świata w krajach anglosaskich zazwyczaj są karmieni krótkimi wzmiankami o panu inżynierze w artykułach o samochodach Aston Martin. Redaktorzy wspominają, że dany samochód ma silnik konstrukcji “Tadka Marka” Bardziej światli są świadomi, że był Polakiem, ale życie inżyniera przed zatrudnieniem przez Davida Browna jest dla nich tajemnicą, albo zwyczajnie wydaje się nieważne. Skromny i unikający splendoru Marek rzadko mówił o sobie publicznie, nie lubił się fotografować, a po angielsku do samego końca pisał z błędami. W pracy detektywa pomógł mi prywatny album ze zdjęciami, który rodzina inżyniera wypożyczyła Aston Martin Heritage Trust w Wielkiej Brytanii. Znajdują się tam także przedwojenne rajdowe trofea Marka, ale o nich później. Zacznijmy śledztwo od pochodzenia bohatera i jego rodziców.

Dobre wychowanie
Tadeusz Z. Marek urodził się w 1908 roku, a jego rodzice byli ludźmi niepospolitymi. Żarliwi patrioci i socjaliści, aktywnie działali w PPS. Matka, Ada z Sarnów Markowa, doktor medycyny, przez całe życie była znana jako autorytet w dziedzinie położnictwa, a także z racji swojej działalności w PPS tudzież w Lidze Kobiet przy Naczelnym Komitecie Narodowym. Studia ukończyła w Zurichu w 1909 roku, a pierwszą wojnę światową spędziła pracując w szpitalach wojskowych w Krakowie i Opawie. W późniejszym okresie przewodziła Szkole Położnych, a także oddziałowi ginekologiczno-położniczemu krakowskiego szpitala św. Łazarza.

Biologiczny ojciec przyszłego głównego inżyniera Astona Martina, Zygmunt Marek, prawnik, nie tylko był posłem na Sejm, członkiem Rady Naczelnej PPS, radnym Krakowa oraz II wicemarszałkiem Sejmu, ale także kandydatem na urząd prezydenta w wyborach w 1926 roku – Tadeusz otrzymał zatem na pewno solidne wychowanie patriotyczne i obywatelskie. Zygmunt i Ada mieli dwoje dzieci, córka Krystyna później została profesorem prawa międzynarodowego w Genewie, zaś Tadeusz Zygmunt nie żywił chęci, by pójść w ślady matki i ojca – nie pociągała go bowiem ani kariera lekarza, ani adwokata.

Genialny chirurg
Biologiczny ojciec Tadeusza zmarł w 1931 roku; matka wyszła za mąż ponownie, za 67-letniego Maksymiliana Rutkowskiego, bohatera wojny z bolszewikami, profesora medycyny i autora nowatorskich technik w dziedzinie chirurgii, zwanego Wielkim Maxem – ze względu na wzrost, siłę osobowości i rozmiary dłoni. Jego dziełem stała się pierwsza na świecie (1898) plastyka pęcherza moczowego z wykorzystaniem pętli jelita cienkiego. Miał ogromny wkład rozwój ortopedii, onkologii, neurochirurgii, urologii oraz chirurgicznego leczenia gruźlicy. W pierwszej połowie pierwszej wojny światowej ten wybitny chirurg przewodził zespołowi polskich lekarzy, zwanemu “grupą Rutkowskiego”, który niósł pomoc rannym na froncie, uzyskując ponadprzeciętną skuteczność. Niewątpliwie jego osiągnięcia i siła charakteru mogły przyczynić się do atrakcyjności profesora dla Ady primo voto Markowej. W Bronowicach pod Krakowem profesor zbudował dom, który dla syna jego żony z pierwszego małżeństwa stał się prawdziwym domem rodzinnym. Nie wszystkim znajomym profesora podobała się jego nowa żona, obdarzona silną wolą i bardzo zdecydowanym charakterem – a także tendencją do oszczędzania. Ojciec, ojczym i matka Tadeusza Marka na pewno mieli ogromny wpływ na kształtowanie się jego osobowości.
Ojczym Tadka Marka zmarł w 1947 roku, a jego matka w 1963. Notabene dom profesora Rutkowskiego w podkrakowskich Bronowicach nadal istnieje, stanowi siedzibę Zakładu Fitochemii PAN. Biologiczni rodzice Tadeusza, podobnie jak jego ojczym, nie zmuszali młodego człowieka do wyboru żadnej z dróg życiowych, które im przypadły – nie musząc zostać ani prawnikiem, ani lekarzem, mógł wybrać to, co najbardziej mu odpowiadało – karierę inżyniera i konstruktora, o której przeczytacie w kolejnej części życiorysu inż. Tadeusza Marka.
Autor tekstu: Piotr R. Frankowski