Najnowsza gwiazda Plejad – Tydzień z Subaru BRZ

Najnowsza gwiazda Plejad – Tydzień z Subaru BRZ

*スバル (jap. subaru) – Plejady, czyli zbiór gwiazd, który możemy zobaczyć gołym okiem, nazywany Siedmioma Siostrami.

スバル*, czyli dlaczego gwiazdy?

Kiedy mówisz Subaru, myślisz Impreza, McRae, rajdy oraz napęd na cztery koła, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Plejady zaczynały od produkcji samolotów.

Nakajima Aircraft powstała w 1917 roku i od początku zajmowała się samolotami. Obok Mitsubishi to ona produkowała samoloty dla Imperium Japońskiego w czasach II Wojny Światowej, a po demilitaryzacji firma w 1950 została przeistoczona w 12 niepowiązanych ze sobą zakładów zajmujących się różnymi gałęziami przemysłu – od lotnictwa do produkcji urządzeń gospodarstwa domowego. W 1953 roku dzięki pozwoleniu ONZ oraz UE, pięć największych (z najlepszymi zyskami): Fuji Jidōsha, Utsunomiya Sharyō, Fuji Kōgyō, Omiya Fuji Kōgyō, Tōkyō Fuji Sangyō utworzyło przymierze znane jako Fuji Heavy Industries, a celem było m.in stworzenie marki z nowej gałęzi przemysłu – motoryzacji, która miała pomóc w powrocie Japonii do stabilności gospodarczej. Nowy twór potrzebował nazwy i loga – padło na elipsę z sześcioma gwiazdami. Skąd nazwa? Subaru (z japońskiego スバル) oznacza plejadę gwiazd. Ułożenie gwiazd w logo prezentuje po prawej stronie 5 gwiazd symbolizujących największe firmy tworzące Subaru Corporation,  a duża szósta gwiazda odzwierciedla nową firmę, która powstała w następstwie fuzji. Subaru zadebiutowało na rynku motoryzacyjnym oficjalnie w 1955 roku modelem Subaru 1500, który był małym, tylnonapędowym samochodem. Z powodu trudności produkcyjnych, skończyło się na zaledwie 20 wyprodukowanych egzemplarzach, z czego tylko 14 zostało przeznaczonych do użytku prywatnego (na sprzedaż), a pozostałe 6 trafiło do firmy taksówkarskiej. W 1958 roku ruszyła produkcja autobusów oraz małego modelu osobowego Subaru 360. To właśnie ten model zmotoryzował Japonię i pozostał w produkcji aż do roku 1970. W 2017 Fuji Heavy Industries podjęło decyzję o zmianie nazwy na Subaru Corporation.

Przymierze to siła, więc o Toyocie słów kilka

Subaru od zawsze stawiała na współpracę oraz wymianę doświadczeń. Zarówno na początku swojego istnienia, gdzie na rynku japońskim współpracowało z Nissanem, General Motors, czy z Toyotą współcześnie. Ta ostatnia współpraca interesuje nas najbardziej ponieważ w 2007 roku firma Akio Toyody chciała reaktywować sportowego ducha w Toyocie. W tym celu stworzyła program FT – Future Toyota i pierwszym samochodem który został pokazany w ramach nowego programu był model FT-HS (Hybrid Sport). Prototyp studyjny pokazano w 2007 roku i przy okazji ogłoszono strategiczną współpracą z Subaru. Subaru miało przygotować silnik, Toyota całą resztę. Tak narodziła się pierwsza generacja Toyobaru – siostrzanych modeli GT86 i BRZ. W 2012 roku auto trafiło do klientów i wywołało poruszenie na scenie fanów JDMów.

Nowe otwarcie i nowe problemy

11 lat później stoję przed drugą generacją Toyobaru, tą mniej znaną. Subaru BRZ w kolorze Blue Mica wprost zachwyca. Zanim wróciłem z dworca autobusowego do domu, auto zdążyło stać się bohaterem niejednej fotki wykonanej przez przechodniów telefonem. Nowa BRZ przyciąga wzrok, a agresywne nadwozie uwydatnia agresywniejszy niż w GR86 zderzak przedni. Zanim podzielę się wrażeniami z jazdy, pozwólcie na kilka suchych faktów. BRZ drugiej generacji to sportowe coupe w układzie 2+2, wyposażone w 2.4 litrowy czterocylindrowy silnik boxer, który generuje 236 koni mocy przy 7000 obrotach na minutę. Maksymalny moment wynosi 250 Nm. Auto waży 1276 kg. To tyle danych technicznych, a teraz  przyjrzyjmy się jak to się przekłada na realne auto? Największym minusem nowej generacji Toyobaru jest jej małą dostępność w Europie. Łącznie na Starym Kontynencie pojawiło się około 1900 samochodów (w zależności od źródła informacji wolumen waha się między 1800 a 2000 sztuk).

Głównym powodem niskiej dostępności tego auta na rynku europejskim jest silnik. Jest to konstrukcja stworzona przez Subaru, o oznaczeniu FA24D. Pomimo wyposażenia tego silnika we wtrysk paliwa produkcji Toyoty, jest on solą w oku wszelkich ekologów na Starym Kontynencie. W następstwie tego do Europy trafiło zaledwie 2000 egzemplarzy GR86 i wspomniane troszkę poniżej 2000 egzemplarzy BRZ. Tym samym auto jest bardzo unikalne w skali naszego kontynentu. Tak oto stoję z kluczykiem do najnowszego sportowego dziecka z Plejadą na masce, który wraca do korzeni. Czas na podróż!

Dolnośląskie touge, czyli pot, łzy i niekończąca się frajda

Pierwszym punktem programu po zatankowaniu auta był wyjazd w moje lokalne pagórki – Góry Izerskie oraz Karkonosze. Umyślnie wybrałem inny kierunek niż ten który zazwyczaj jest obierany, czyli Kotlina Kłodzka i pojechałem na trasy, które znam i na których mógłbym wykorzystać potencjał auta bez straty czasu na poznawanie odcinka trasy. Pogoda dopisywała, a w momencie jak tylko opuściłem teren zabudowany i zacząłem kierować się w kierunku Lwówka Śląskiego, BRZetka zaczęła pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Musicie wiedzieć, że podczas jazdy po mieście, czy relatywnie prostą drogą jaką jest krajówka Wrocław-Bolesławiec, jechało się wygodnie. Na pewno była to zasługa mega wygodnych foteli. Siedzenia pokryte są mikrofibrą, która pozwala oddychać plecom i dzięki temu wysiadając z auta nie mamy wielkiej mokrej plamy potu na koszulce. W fotelu możemy ustawić tylko wysokość, odległość od kierownicy oraz kąt pochylenia oparcia. Mimo tak skromnej regulacji szybko można znaleźć wygodną pozycję za kółkiem, zapewniającą dobrą kontrolę nad autem. 

Motor FA24 jest jednostką wolnossącą, co oznacza, że wymaga działania w wyższych zakresach obrotów i tam właśnie samochód czuje się, a także brzmi najlepiej. Dodanie tych 0.4 litra pojemności sprawiło, że auto jest żywsze w dolnym zakresie obrotów. Przy około 4000 obrotów jest już bardzo dynamicznie, a kiedy wskazówka minie 5000 odczuwalny jest duży przypływ mocy, który osiąga maksimum na około 7000 obrotów, dobijając do limitera przy 7500. Pełnia momentu obrotowego pojawia się mniej więcej w połowie tej skali, co daje nam pełną kontrolę pod prawą stopą. Dokładając do tego bezpośredni układ kierowniczy, który czytelnie i jasno przekazuje informacje kierowcy, BRZ nowej generacji otwiera drzwi i zaprasza do świata zabawy i przyjemności z jazdy. 

Subaru otrzymaliśmy do testów z 18 calowymi felgami na które założone były opony Bridgestone Turanza, które dawały dodatkowe pokłady pewności prowadzenia. Trasa do Świeradowa i późniejsze przejażdżki po okolicznych drogach utwierdziły mnie w przekonaniu, że Subaru poszło drogą precyzji i sportu. Zawieszenie jest twarde, czuć co się dzieje z przodem i tyłem auta, który zdaje się być bardziej miękki niż przód. Co jeszcze wpływa na takie prowadzenie? Zasięgnąłem języka i dowiedziałem się, że Subaru podeszło zupełnie inaczej do kwestii budowy podwozia. Stabilizator przedni jest grubszy od tego, który jest w GR86, tylny za to jest cieńszy. Inaczej są też mocowane stabilizatory, które są przytwierdzone bezpośrednio do nadwozia. Tylne wahacze mają twardsze tuleje, a same wahacze są wykonane z aluminium. Toyota wykorzystuje stal. Auto spod sześciu gwiazd nie udaje auta do wszystkiego. Szybko wychodzi natura totalnego analogowego fun-cara. Sześciobiegowa skrzynia spina krótko dając przewagę w zakręcie kiedy musimy szybko zbić bieg (z obowiązkowym, heel`n`toe, które tylko dodaje mięsistości jeździe). 

Co ciekawe, Toyota reklamuje swoją wizję Toyobaru jako auta, które jest duchowym spadkobiercą Toyoty Corolli AE86, która zyskała status legendy przez swoje właściwości jezdne objawiające się uślizgiem tyłu (po odpowiednich modyfikacjach oczywiscie). Subaru natomiast wyraźnie postawiło na prowadzenie. Da się zerwać przyczepność, można pójść “bokiem” BRZem, ale po pierwsze – bardzo dobrze czuć moment zerwania przyczepności, a po drugie – najlepiej robić to w ustawieniu “TRACK”, które wyłącza ESP prawie całkowicie, a na pewno pozwala na więcej niż zwykłe kliknięcie TSC Off. Czy polecam to robić? Całkowicie nie. Pomimo, że BRZ jest skalpelem na drodze, to tak jak skalpel w niewprawnych rękach może spowodować wykrwawienie się, tak Subaru w trybie torowym może zrobić dokładnie taką samą krzywdę. Podczas jazdy ze Świeradowa Zdroju w kierunku Szklarskiej Poręby, gdzie planowaliśmy postój na obiad objawił się mały denerwujący problem – przez to, że mamy do czynienia ze sportowym coupe, z bardzo nisko osadzonymi fotelami, kierowca i pasażer są praktycznie przedzieleni skrzynią biegów, a nogi są przy silniku. I o ile w zimie ten układ może być korzystny, tak podczas jazdy w słoneczny wrześniowy dzień bardzo szybko w kabinie zrobiło się za gorąco. Warto to mieć na uwadze. W drodze powrotnej zacząłem również odczuwać drugi problem – bardziej osobisty – postrzeganie zawieszenia auta było już na granicy pomiędzy “fajnie twardym”, a “upierdliwie twardym”, zaś układ wydechowy z przyjemnego, aczkolwiek lekko wspomaganego dźwięku 4-cylindrowego boxera zaczął przeistaczać się w nieznośne burczenie. 

Do domu wróciłem jednak szczęśliwy, pozytywnie zmęczony jazdą i nie mogłem się doczekać dnia następnego!

Curry wurst, stare miasto i konfrontacja z policją

Kolejnym dużym punktem podróży i testowania Subaryny był wyjazd do Görlitz. Wiedzieliście o tym, że w tym niemieckim mieście jest ponad 4000 zabytków z praktycznie każdej epoki historycznej oraz było to jedno z niewielu niezniszczonych miast niemieckich z okresu II Wojny Światowej? Uwierzcie mi – ja nie wiedziałem. Z ciekawostek historycznych warto też nadmienić, że Görlitz i Zgorzelec do 1945 roku były jednym miastem, a część którą obecnie znamy jako Zgorzelec była po prostu obrzeżami. 

Przejazd przez granicę przywitał mnie małym korkiem po stronie polskiej, co dało mi okazję do refleksji nad widocznością w aucie. I o ile widoczność na wprost i na boki jest ok, tak solą w oku jest słupek A, który czasami utrudniał ocenę sytuacji. Kolejny mały kamyczek do ogródka BRZ/GR86. W trakcie podróży przez Zgorzelec i Görlitz zauważyłem, że jest prawdziwym egzotykiem i przyciąga znaczną uwagę.Po zaparkowaniu pod fontanną na Starym Mieście miałem okazję porozmawiać z parunastoma osobami, które podchodziły zaciekawione niebieskim bolidem. Młodsi ludzie byli zdziwieni, że ten samochód jest w Europie i że egzemplarz, który widzą pochodzi z europejskiej puli. Starsi komentowali nie tylko agresywny design auta i jak bardzo pasuje do niego ikoniczny kolor Subaru, ale również jak bardzo bez sensu jest obecna polityka ekologiczna, która eliminuje wszystko powyżej dwóch litrów pojemności. BRZ, gdziekolwiek się pojawił był łamaczem karków. 

Podczas robienia zdjęć w jednej z zabytkowych uliczek podjechał radiowóz policji. W pierwszej chwili spodziewałem się kontroli ze względu na nie do końca przepisowe zatrzymanie samochodu do zdjęć, jednak funkcjonariusz chciał zobaczyć auto, bo wcześniej widział je tylko w grze komputerowej. Rozmowa była na tyle przyjemna, że skończyło się na małym upomnieniu. 

Wyjazd do przepełnionego zabytkami Görlitz zakończyłem ostatnim testem, a mianowicie pakowności auta. Producent deklaruje, że bagażnik ma pojemność 237 litrów, było to wystarczająco, żeby spakować dość duży plecak fotograficzny oraz torbę z małymi zakupami, czy małą torbę podróżną. Jeżeli zabraknie nam przestrzeni bagażowej, mamy do dyspozycji jeszcze całą tylną kanapę, która idealnie nadaje się do wrzucenia torebki, plecaka lub bluzy. A jak potrzebujemy powiększyć bagażnik, wystarczy złożyć oparcie kanapy i otrzymujemy płaską dodatkową przestrzeń, którą hardkorowcy mogą spokojnie wykorzystać jako łóżko do przespania się w trasie lub na jakimś dużym zlocie motoryzacyjnym.

Subaru Starlink, czyli „mamy Starlink w domu” 

Po 5 dniach w kabinie czułem się jak w domu. Tym, co przyciąga uwagę i to niekoniecznie w ten dobry sposób jest plastik z jakiego wykonana jest deska rozdzielcza. Wygląda dość tanio i nietrwale, jednak muszę pochwalić japońskich pracowników fabryki, bo wnętrze nie skrzypi i nie trzeszczy podczas jazdy, nawet jeżeli jest to szybsza jazda po nierównych zakrętach. Konsola środkowa to głównie system infotainment Subaru Starlink. 8 calowy dotykowy ekran jest responsywny i czytelny, ale miałem wrażenie, że sam ekran był bardziej skierowany w kierunku pasażera niż kierowcy. Sam system już trochę trąci myszką, ale dzięki integracji z Apple CarPlay i Android Auto nie musimy w ogóle korzystać z seryjnego systemu. W moim przypadku jednak nie do końca to działało za każdym razem. Na małe narzekanie zasługuje też zestrojenie fabrycznego audio, które ma troszkę za bardzo nasycone basy, ale na szczęście można było to zneutralizować w equalizerze. Ja wiem, że w takim fun carze jak BRZ nie chodzi o muzykę, ale czasami chce się posłuchać dobrej muzyki w trasie. Pod Starlinkiem umieszczono panel kontrolny klimatyzacji i dla wielu ludzi, którzy zaglądali do środka ta mnogość przełączników służyła jednoznacznie do ustawienia trybów jazdy samochodu. Muszę przyznać, że przełączniki są czytelne  i ergonomiczne, a wyświetlacze wbudowane w pokrętła regulacji temperatury z zewnątrz rzeczywiście mogło sugerować, że mamy do czynienia ze wskaźnikami temperatury oleju, wody czy woltaż akumulatora. Te wszystkie informacje widzimy jednak wyłącznie na wyświetlaczu centralnym i możemy dowolnie się pomiędzy nimi przerzucać z poziomu kierownicy. Prócz temperatury płynów czy spalania możemy również spojrzeć na wykres krzywych mocy i momentu, przeciążenia lub odpalić wbudowany stoper, który pomoże mierzyć czas podczas jazdy po torze. Sam wyświetlacz centralny możemy zobaczyć w dwóch odsłonach. Standardowo mamy wskaźniki imitujące normalny zegar ze wskazówką i elektronicznym prędkościomierzem, po przejściu w tryb torowy wyświetlacz zmienia się na bardziej sportowy, a wskaźnik obrotów zmienia się w liniowy z dużym prędkościomierzem. Wnętrze jest ogólnie komfortowo ciasne. Otula kierowcę i pasażera, ale nie jest klaustrofobiczne, a to duży plus.

Japońska katana z niedoskonałościami

W całym swoim tekście skupiłem się na wrażeniach płynących z jazdy i wspomniałem o paru rzeczach, które na dłuższą metę mogą męczyć użytkownika w korzystaniu z auta na co dzień. 

Prócz twardego zawieszenia i głośności przy większych prędkościach, dużym problemem było dla mnie również sprzęgło. Nawet po pokonaniu blisko 1200km w ciągu 5 dni miałem problem z płynnym ruszaniem autem spod świateł, czy z miejsca parkingowego. Było to dość irytujące, ale rozwiązaniem było naprawdę precyzyjne liniowe dodawanie gazu w momencie puszczania sprzęgła. Sztuka wymagająca wprawy, zakończona paroma zgaśnięciami przy ruszaniu. BRZ to zdecydowanie auto do zabawy, na co również wskazuje bak paliwa, który pomieści zaledwie 50 litrów benzyny, co powinno wystarczyć wam to na około 400km radości. Dla jednych spalanie rzędu 14 litrów w mieście w takim aucie będzie karygodne, dla niżej podpisanego jest to po prostu rzecz z którą musimy się pogodzić na zasadzie “coś za coś”.

Trudne pożegnanie

Czas na pożegnanie i podsumowanie mojego tygodnia z najnowszym Toyobaru. BRZ wywarło na mnie bardzo duże wrażenie, po pierwszym zachwycie spojrzałem trzeźwo na ten samochód widząc jego problemy. Czy są to problemy, które mogą wpłynąć na zakup? Oczywiście, że tak, jednak popyt na ten model pokazuje, jak wiele jest osób, które doceniają charakter tego auta. Cena w okolicach 200 000 zł na rynku polskim może wydawać się zaporowa jak na tak analogowy samochód (według cennika importera dostępnego na stronie subaru.pl), ale 40 dostępnych na rynku polskim egzemplarzy sprzedało się na pniu. Czy przyszli/obecni właściciele będą żałować wydanych pieniędzy? Na pewno nie. Subaru nie kupują ludzie z przypadku.

Ciężko mi było pożegnać się z tym małym japońskim sportowcem. Był twardy, był głośny, ale ilość uśmiechów wygenerowanych zarówno u mnie jak i u ludzi których mijałem jest chyba największą miarą i pozytywną oceną tego auta. BRZ prowadzi się doskonale, daje bardzo dużo frajdy z szybkiego pokonywania zakrętów, z tego jak dobrze kierownica leży w dłoniach i jak wiele informacji auto przekazuje kierowcy. Od dawna nie czułem takiej pewności za kółkiem sportowego auta. W tym roku podobnie poczułem się tylko w paru autach – moim osobistym RX-8 R3 oraz w testowanych na torze Porsche Cayman GTS i 911 GT3, które to kosztują wielokrotności ceny BRZ. Co prawda trochę ponarzekałem na kilka aspektów użytkowych BRZa, ale to genialne w swej surowości auto, które daje przeogromną ilość frajdy i nie ważne jest jak głośno czy ciepło bywa w kabinie, zawsze wysiada się z bardzo szerokim uśmiechem. Pewnie niejednokrotnie słyszeliście tekst, że miarą dobrze podjętej decyzji przy wyborze auta jest to, że odwracamy się za nim kiedy idziemy z parkingu do domu. Ja oglądałem się za każdym razem! Powiem więcej, spoglądałem na niego z okna, balkonu i przesiadując na podjeździe. Nawet teraz pisząc te słowa przypominam sobie ile frajdy dawała mi jazda po górskich serpentynach. 

BRZ to auto, które mógłbym przyrównać do najlepszego przyjaciela, które kocha się jak członka rodziny i akceptuje z wszystkimi jego wadami. Bo na tym polega prawdziwa – nie tylko – motoryzacyjna miłość.

tekst: Wojciech Szoka
zdjęcia: Wojciech Szoka, Barbara Krocz, Bartosz Pietrzak