Startuje #MCT39 – człowiek, maszyna, wyzwanie!
Już jakiś czas temu ogłosiliśmy, że przystąpiliśmy do przygotowań nad projektem #MCT39, czyli najbardziej wymagającego wyznawania, jakie do tej pory postawiliśmy sobie w ramach Śniadanie & Gablota. Owe #MCT39, to ludzie, marzenie, przygoda i pasja! Za kilkanaście dni Nowy Rok i tym samym rozpoczniemy ósmy, ÓSMY(!) sezon Śniadanie & Gablota! To bardzo dużo czasu spędzonego nie tylko z Wami, podczas naszych niedzielnych spotkań, ale również czasu, który spędziliśmy w naszym własnym gronie jako przyjaciele i organizatorzy. Wiele wspólnie podróżujemy, rozmawiamy, snujemy plany, wymieniamy się doświadczeniami i marzeniami. Choć bardzo się różnimy między sobą, to co do jednego zawsze byliśmy zgodni – potrzebujemy przygód i wyzwań, żeby działać dalej, bo kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu. Dlatego dwa razy objechaliśmy Polskę dookoła, wysłaliśmy Lego w Stratosferę, a teraz przyszedł czas na kolejne wyzwanie.
Napędzają nas ludzie
Od jakiegoś czasu w ramach Śniadanie & Gablota realizujemy wydarzenia pod marką Śniadanie & Gablota Classic. Cykl ten rozpoczęliśmy w 2022 roku we współpracy z Youngtimer Warsaw, jako odpowiedź na Wasze zapotrzebowanie na wydarzenia dedykowane klasycznej motoryzacji. Nie jest też tajemnicą, że my sami uwielbiamy klasyczną motoryzację, stąd też nasze wycieczki w kierunku Le Mans, Goodwood, czy St. Moritz. A tam gdzie podróże, tam i ludzie. Podczas tych wszystkich wyjazdów poznawaliśmy genialnych pasjonatów, takich jak Jerzy Reczek, Bartosz Balicki z Classic Group, Jan Potocki, Marian Stoch, czy Tomek JAGMAN Zieliński – ludzi, którzy kształtowali nasze poglądy na temat klasycznej motoryzacji i pokazali nam, że historyczne samochody, to nie marmurowe pomniki stojące w garażu, a maszyny żądne wyzwań i przygód, tak samo jak i my!
Najpiękniejszy i najtrudniejszy
Legendarny Rajd Monte Carlo to nie tylko jeden z kilku najstarszych rajdów w historii motoryzacji, ale w swojej przedwojennej historii też jeden z najtrudniejszych i najpiękniejszych. Przed II wojną światową jego formuła było nieco inna niż ta współcześnie znana. W głównej mierze skupiała się na wytrzymałości człowieka i maszyny. RMC był niczym innym jak zjazdem gwiaździstym do Monte Carlo, czyli rajdem polegającym na tym, że zawodnicy wybierali sobie na start jeden z kilku punktów w Europie np. Tallin, Ateny, albo Warszawę i w określonym czasie musieli stawić się w stolicy Księstwa Monako. Po drodze, w punktach kontrolnych, zawodnicy byli zobligowani do zbierania pieczęci potwierdzających przebycie danego odcinka. Najczęściej organizację Punktów Kontroli Przejazdu i noclegów dla strudzonych rajdowców, a także udrożnienie dróg dojazdowych, powierzano lokalnym automobilklubom. Wśród zawodników bardzo ceniony był Automobilklub Polski, który zawsze perfekcyjnie wywiązywał się ze swoich zadań. Rajd Monte Carlo odbywał się w styczniu, a więc podróż ta odbywała się w bardzo trudnych warunkach. Przez tysiące kilometrów załogom towarzyszył przeszywający mróz, góry śniegu, potworne zmęczenie i wyboiste przedwojenne drogi całej Europy. Im więcej kilometrów, tym więcej punktów, a tym samym większa szansa na zwycięstwo. W stolicy Monako na zawodników czekało już tylko kilka prób zręcznościowych, które w pewien sposób bardziej przypominają współczesny Rajd Monte Carlo. A na koniec wisienka na torcie, czyli rozdanie nagród i wystawny raut!
Ostatni taki rajd
17 stycznia 1939 roku rozpoczął się osiemnasty, a zarazem ostatni przedwojenny Rajd Monte Carlo. W kierunku Lazurowego Wybrzeża z różnych stron Europy wyruszyło 128 zespołów w tym pięć reprezentujących biało-czerwone barwy. Z Tallina, w trasę liczącą 3793 kilometry, wystartowali: E. Bellen i S. Pronaszko w Fordzie V8 (nr 25), S. Zagórna i Lange w Chevrolecie Master Sedan (nr 66), L. Borowik i M. Wierzba w Lancii Aprilia (nr 106), oraz T. Marek i W. Pajewski w Oplu Olympia (nr 122). Z Aten natomiast wystartowała inna polska załoga A. Mazurek i hr. J. Lubieński w Chevrolecie Master Sedan (nr 77). Nie był to pierwszy start Polaków w Rajdzie Monte Carlo, bowiem polscy kierowcy z powodzeniem rywalizowali w Rajdzie Monte Carlo prawie od samego jego początku.
Ich Troje, czyli co oznacza #MCT39?
Tadeusz Marek, Witold Pajewski i ich Opel Olympia w Rajdzie Monte Carlo 1939 wystartowali z numerem #122. Zespół zajął doskonałe 5. miejsce w klasie II i 32. miejsce w klasyfikacji generalnej. Marek był jednym z czołowych kierowców rajdowych II Rzeczpospolitej i wybitnym inżynierem związany z Państwowymi Zakładami Inżynierii oraz zakładami Lilpop, Rau i Loewenstein. Po wojnie konstruował silniki dla Astona Martina. Pajewski był członkiem Automobilklubu Polski, a z rajdami był związany od lat 30. XX w. i bardzo aktywnie działał na rzecz rozwoju motoryzacji w II RP. Olympia była małym i niepozornym samochodem, stworzonym w myśl tzw. pojazdu dla ludu. Projektem #MCT39 chcemy, aby historia o wyczynach polskich kierowców w Rajdzie Monte Carlo była wciąż żywa, dlatego startujemy z Monte Carlo Tribute 1939.
Monte Carlo Tribute 1939 – 2025
Jakiś czas temu kupiliśmy bardzo ciekawy egzemplarz Opla Olympia, który mogliście zobaczyć na żywo 20 grudnia, podczas oficjalnej premiery projektu #MCT39 w Muzeum Motoryzacji w Oławie. Jest to samochód bardzo zbliżony do tego, którym jechała załoga z numerem startowym #122 w Rajdzie Monte Carlo w 1939 roku. Zarówno o naszym samochodzie, jak i o wielu innych ciekawych historiach, będziemy Wam jeszcze wiele opowiadać. Celem projektu Monte Carlo Tribute 1939 jest nie tylko przypominanie o wspaniałej polskiej przedwojennej kulturze automobilowej, ale przede wszystkim wyzwanie. Dlatego w drugiej połowie przyszłego roku zabierzemy naszą Olympię na wyprawę śladami historycznej trasy, dokładnie tej samej, którą w 1939 roku pokonała załoga #122 w składzie – T. Marek, W. Pajewski i O. Olympia. Jesteście gotowi na przygodę?