Malta. Daj się zgubić!
Malta to kraina beżowych budynków, kolorowych balkonów, Defenderów, Kinni, Ciska i królików na talerzu. Nie planuj zwiedzania tej wyspy co do centymetra, a już w szczególności, co do minuty, bo to się po prostu nie uda. Nie planuj, daj się zgubić i ciesz się życiem!
ROTTA
Wcześnie rano, szczególnie w sierpniu, na Malcie jest znacznie chłodniej niż w ciągu dnia. Wychodzę przed hotel w centrum słonecznej i nowoczesnej Sliemy. Na poboczu, między palmami, czeka już na nas błękitny VW Karmann Ghia z 1962 roku, a obok niego nasz przewodnik Matthew. Są tacy ludzie, których widzisz po raz pierwszy w życiu i już wiesz, że się bardzo polubicie. Dokładnie tak było z Matthew. Połączyła nas pasja do motoryzacji i hasło promujące prowadzonego przez niego i Andreę Camilleri bloga – Sharing a Passion! Od dwóch lat wspólnie promują lokalną kulturę motoryzacyjną tworząc ROTTA, co w języku maltańskim oznacza droga.
NEW LIFE to mała knajpa w il-Baħrija. Zdecydowanie ten niewielki lokal, to jedno z moich najlepszych wspomnień z Malty. Do New Life, oddalonego o 30 km od Sliemy, zabrał nas oczywiście Matthew. Piękna pogoda, świetne widoki, wiatr hulający przez otwarte okna i dźwięk Karmanna. Na niewielkim placu, pomiędzy New Life, a St. Martin’s Bar, w każdą niedzielę rano, zbierają się właściciele wszelakich pojazdów. Od autobusów, przez włoskie piękności, amerykańskie krążowniki i małe francuskie wyścigówki, aż po najnowsze Porsche 911. Paradoksalnie fani klasyków zdecydowanie preferują New Life, do którego i my zostajemy zaproszeni na poczęstunek. Tutaj nikt nie planuje takich spotkań. Nie jest też ustalana żadna konkretna godzina, a tym bardziej nikt nie musi mówić gdzie, bo to wszystko jest oczywiste. Po prostu przyjeżdżasz i celebrujesz życie w gronie znajomych. Takie proste i jakże piękne! W ten sposób poznajemy Benny, który od 28 lat jest szefem ochrony na lotnisku w Luqa, z czego zresztą jest niezwykle dumny. Po chwili znamy już historię wszystkich jego amerykańskich klasyków. Czas wolno płynie przy wodnych krakersach podawanych z bigillą – pastą z fasoli przypominającą hummus, to bardzo popularna przekąska na Malcie. Oczywiście na stole nie może zabraknąć włoskich akcentów, czyli bruschetty, którą dostaniecie tutaj wszędzie, ale w New Life zjecie najlepszą! Malta jest oddalona od Sycylii o 80 km drogi morskiej, dlatego wzdłuż całej wyspy znajdziecie mnóstwo uroczych włoskich kawiarni, piekarni i restauracji. Nie mówiąc już o tym, że tutejsza kuchnia jest zdominowana przez włoskie naleciałości. Raz na jakiś czas rozmowę przerywa kolejny przyjeżdżający uczestnik sjesty, który zanim podejmie decyzję o zaparkowaniu, robi dwa honorowe kółka wokół placu. Czysta motoryzacyjna dolce vita!
SAFARI
Jedziemy dalej przez wyspę naszym pastelowym Karmannem. Czas upływa nam na rozmowie o lokalnej kulturze motoryzacyjnej, która okazuje się być jeszcze bardziej fascynująca. Matthew opowiada nam o maltańskich kolekcjonerach, którzy w swoich zbiorach potrafią mieć po kilkanaście rzadkich samochodów, a że Malta jest wyspą, to najczęściej posiadają również okazałe kolekcje jachtów. Co ciekawe, na wyspie możesz płacić za ubezpieczenie samochodu okresowo, czyli tylko wtedy, gdy zamierzasz go używać. Zatrzymujemy się na chwilę na poboczu, żeby przywitać się z Malcolmem – kolegą Matthew, a przy okazji obejrzeć z bliska jego świeżo zbudowane Porsche 911 Safari. Niesamowity samochód! Dosłownie chwila rozmowy i już wymieniamy się drobnymi upominkami niczym piłkarze dwóch reprezentacji narodowych swoimi koszulkami. Malcolm dostaje od nas plakat Safari Splash, a w zamian otrzymujemy mały oldschoolowy notatnik. Po chwili Malcolm wraca do nas z markerem i prosi, żeby Mirovvska podpisała się na masce jego auta… tuż obok RUFa. I to jest Malta! Spontaniczna, otwarta, zaskakująca. Później Matthew zabiera nas do swojego garażu, który jest definicją man cave. Na ścianach oldschoolowe plakaty, polaroidy z wycieczek Karmannem, resoraki i ogromny neonowy baner z imieniem właściciela jaskini.
MALTA CLASSIC
Najpopularniejszą formą motorsportu na Malcie jest hill climb oraz drag racing. Dookoła zabytkowych murów miasta Mdina organizowane jest przez Malta Classic prawdziwe święto klasycznej motoryzacji. To czterodniowe wydarzenie, na które składa się Hill Climb, Concours d’Elegance i Grand Prix. Mdina sama w sobie to bardzo ciekawe miasto z pewnością warte odwiedzenia. To takie miejsce, w którym nie wiesz, czy jesteś na planie filmowym, czy ta cała „scenografia” naprawdę powstała setki lat temu. Kawa w kawiarni z XV w. to tutaj nic nadzwyczajnego.
MUZEUM
Jedną z bardziej znaczących postaci maltańskich wyścigów drogowych był Carol Galea, założyciel jedynego muzeum motoryzacyjnego na wyspie The Malta Classic Car Collection. Carol niedawno odszedł, ale obiektem z wielką pasją zajmuje się jego syn Mark. Muzeum znajduje się w Qawra. To nie tylko kilkanaście samochodów z Bugatti T35 na czele, które wita gości, ale przede wszystkim miejsce, w którym znajdziecie mnóstwo pamiątek motoryzacyjnych z różnych okresów. Warto tutaj zajrzeć. To zabawne, ale na Malcie coś może znajdować się w innym mieście, a w rzeczywistości będzie to odległość zaledwie dwóch ulic. I w ten sposób, kilkaset metrów za muzeum, czysto teoretycznie już w St. Paul’s Bay, znajdziecie kawiarnię Promenade, do której warto wpaść na kawę. Szczególnie w niedzielne poranki można tam spotkać wiele ciekawych aut i ludzi. My akurat mieliśmy okazję trafić na McLarena 650S, a po chwili dołączyła do nas klasyczna Honda NSX i Porsche.
WĄSKO
Po Malcie jeździ się ciężko. Przede wszystkim obowiązuje ruch lewostronny. Wiele uliczek jest bardzo ciasnych, co wynika z zabytkowej architektury miast i historycznych uwarunkowań, które nie przewidywały ruchu samochodowego. Również znalezienie miejsca parkingowego jest bardzo trudne. Byłem świadkiem zabawnej sytuacji, w której kierowca wyjeżdżając z pomiędzy bardzo ciasno zaparkowanych samochodów, dość solidnie uderzył w auto stojące przed nim. Kierowcy jedynie pomachali sobie nawzajem i odjechali. W Polsce z pewnością takie zdarzenie kwalifikowałoby się co najmniej na oświadczenie. I tak też traktuje się tutaj samochody użytkowe, które bardzo często mają zadrapania dookoła i poobdzierane felgi od kontaktu z krawężnikami. Ciężko sobie wyobrazić, że w tym ciasnym świecie częścią lokalnej kultury motoryzacyjnej są autobusy! Niegdyś na Malcie znajdowały się nawet manufaktury przerabiające ciężarówki na autobusy. Do dziś ostały się dwa takie warsztaty, które obecnie remontują i odbudowują klasyczne autobusy. Charakterystyczny żółty autobus znajdziecie codziennie w Sliemie naprzeciwko centrum handlowego, w którym sprzedawane są souveniry. Kolejne można spotkać na głównym dworcu w Valletcie, a te z kolei zabiorą Was na wycieczkę po okolicy.
KRÓL
Nie mam wątpliwości, że gdyby Malta miała być samochodem, to byłaby Defenderem. Jest ich tutaj mnóstwo i to w niezliczonej ilości konfiguracji – krótkie, długie, przeprawowe, blaszaki, cabrio, co tylko sobie wymarzysz. Mój ulubiony, to typowo roboczy, przerobiony na warzywniak. Popularnością Defenderom dorównuje jedynie malutkie, ale bardzo dzielne Maruti Gypsy. Co nie zmienia faktu, że na wyspie jest bardzo dużo Porsche. Jeśli jesteś fanem nocnego carspottingu egzotycznych aut, to zdecydowanie musisz udać się na wieczorny, najlepiej weekendowy, spacer wzdłuż wybrzeża ze Sliemy w kierunku St. Julian’s. To imprezowa część tej strony zatoki, gdzie nocne życie tętni, a ulicami jeżdżą głośne AMG i Lamborghini.
PRAKTYCZNIE
Niczego nie planuj, daj się zgubić i ciesz się życiem! Nic ci się tutaj nie stanie, bo według ONZ Malta to 3. najbezpieczniejszy kraj w Europie. W Valletcie widziałem turystów wgapionych w przewodniki, tymczasem to miasto jest tak małe, że najlepiej powłóczyć się po nim w tę i we tę. To usiądziesz na Ciska (lokalne piwo) tutaj, to tam na Kinnie (lokalny napój gazowany z dodatkiem pomarańczy i aromatycznych ziół), aż zupełnie przypadkowo odkryjesz jakąś uroczą uliczkę z kolorowymi balkonami. Tak też było z pizzą, na którą trafiliśmy przez przypadek, a okazało się, że jemy ja w miejscu, które polecają wszystkie przewodniki. Mowa o Sally Port, które jest doskonałym pomysłem na obiad, a przy okazji usłyszycie tam polskie „dziękuję!”, bo żona właściciela jest Polką. Wiele lokali na Malcie ma długoletnie tradycje i są przekazywane z ojca na syna, więc nie wstydź się pytać o zdjęcia na ścianach. W ten sposób poznaliśmy właściciela Bellusa, kawiarni w centrum Rabatu na wyspie Gozo, która istnieje od 65 lat. Jeśli szukasz świetnego i relatywnie niedrogiego hotelu z jacuzzi na dachu i widokiem na Vallettę, to polecam 115 Strand w Sliemie. My po kilku dniach w Sliemie przenieśliśmy się do Ta X’biex, gdzie z czystym sumieniem mogę polecić hotel Chapter 5. Ta X’biex to doskonała baza wypadowa. A o poranku, w drodze po kolejną przygodę najlepiej chwycić w dłoń tradycyjne pastizzi, czyli rodzaj ciasta wypełnionego ricottą, pastą z grochu lub kurczakiem. I to jest pyszne! Podczas pobytu na Malcie nie zapomnij też o spróbowaniu tradycyjnego królika i o tym, że kierowcy autobusów nie wydają reszty!
Malta mnie urzekła. Przez ponad tydzień nie planowaliśmy absolutnie niczego, budziliśmy się rano, jechaliśmy eksplorować wyspę i wszystko się udawało. Jedynym zaplanowanym wydarzeniem był zachód Słońca na klifie w Għajn Tuffieħa. I co? I oczywiście dojechaliśmy już po zachodzie, bo nasz autobus nie przyjechał na czas. Wniosek jest prosty – pozwól sobie zgubić się na Malcie!
Specjalne podziękowania dla Matthew & Andrea z ROTTA, Malcolma i Benny.
Do zobaczenia, bo na pewno wrócimy!