Gablotowe historie: Łukasz i BMW M3 E46
Berlin, niedziela, 8:00 rano. Słońce wznosi się leniwie na niebie przysłaniane przez wieżę telewizyjną, będącą symbolem Alexanderplatz. Wypatruję srebrnego BMW M3, którym lada chwila ma przyjechać po mnie Łukasz i zabrać na filiżankę kawy u przyjaciół z Espresso GT. Z Łukaszem poznaliśmy się na naszym premierowym berlińskim ŚNG w Classic Remise i od tamtej pory jest naszą prawą ręką przy berlińskich wydarzeniach, a jednocześnie świetnym kompanem do rozmów. M3 E46 Łukasza to jeden z najbardziej znanych w Europie i na europejskim Instagramie egzemplarzy tego modelu. W wolnych chwilach Łukasz przemierza swoim samochodem tysiące kilometrów po europejskich drogach, kolekcjonując niezwykłe przeżycia, wydarzenia i historie, którymi dzieli się w rozmowie z nami. Posłuchajcie sami!
Jesteś właścicielem bardzo charakterystycznej i znanej w całej Europie M-trójki, a właściwie sam ją taką uczyniłeś. Mamy przyjemność regularnie widywać ją na Śniadaniach w Berlinie, Poznaniu czy Wrocławiu. Co sprawiło, że zainteresowałeś się tym modelem? Skąd pomysł na M3 E46?
Po latach jeżdżenia cywilnymi BMW postanowiłem spełnić jedno ze swoich motoryzacyjnych marzeń i sprawić sobie wreszcie jakiś model sygnowany literą „M”. W grę wchodziły dwa kultowe już modele: E39 M5 oraz E46 M3. M5 miało być w założeniu idealnym, wygodnym następcą mojej wiernej E38, jednak w każdym oglądanym przeze mnie wtedy egzemplarzu odnajdywałem jakieś usterki, które w istotny sposób odbiłyby się na bezstresowym użytkowaniu auta, a przede wszystkim na zawartości portfela. Perspektywa posiadania M3 ekscytowała mnie bardziej. W momencie debiutu tego modelu na rynku sam rozpoczynałem swoją przygodę za kierownicą i równolegle, na gorąco, śledziłem publikacje w prasie i internecie. Można powiedzieć, że E46 M3 było kiedyś moim „poster car“ i uwielbiając beemki, znajdowała się ona przez długi czas na samym szczycie mojej listy życzeń.



Opowiedz nam więcej o swoim samochodzie i jego historii. Dlaczego zdecydowałeś się na ten konkretny egzemplarz?
Przeczesując rynek używanych „M” i siłą rzeczy będąc zmuszonym bawić się w detektywa, trafiłem na auto, którego historię udało mi się w znacznym stopniu odtworzyć. Okazało się, że już kiedyś przecięły się nasze ścieżki i kojarzyłem ten konkretny, pochodzący ze Szwajcarii, egzemplarz. Znając jego historię serwisową oraz stan, w jakim przybył do Polski, zakup był już tylko formalnością. Sprzedawca okazał się również fanem marki i osobą uczciwą. Obiecałem mu, że emka trafi w dobre ręce i jeszcze o niej usłyszy. Dotrzymałem słowa, a kontakt utrzymujemy ze sobą po dziś dzień.
Wcześniej nie przepadałem za srebrnym kolorem nadwozia, ale w przypadku M3 lakier był ostatnią rzeczą, na którą spoglądałem podczas oględzin. Myślę, że srebrny całkiem dobrze pasuje do linii nadwozia i w fajny sposób eksponuje jej przetłoczenia i krągłości. Postawiłem sobie za punkt honoru fotografować ją w taki sposób, by pokazać, że nawet w srebrnym kolorze auto może się apetycznie prezentować. Odrębnym tematem jest wnętrze w kolorze Laguna Seca Blau, w którym zakochałem się już od pierwszego wejrzenia. Co ciekawe, ten kolor skóry nie jest opcją Individual. Był dostępny w katalogu, aczkolwiek nie w każdym kraju.
Jak narodziła się u Ciebie pasja do BMW? Wiem, że M3 nie jest pierwszym Twoim samochodem tej marki.
Od kiedy tylko pamiętam, żyłem samochodami. W latach dziewięćdziesiątych przekrój aut poruszających się po polskich ulicach był mocno ograniczony, ale co jakiś czas zdarzały się perełki zza zachodniej granicy. Nierzadko były to BMW o charakterystycznym, zapadającym w pamięć, wyglądzie i dźwięku. Za dzieciaka moją uwagę przyciągały wyłącznie auta. Co ciekawsze z nich fotografowałem i do dzisiaj odnajduję w swoich archiwach wywołane “carspottingowe” zdjęcia, wśród których jest podejrzanie dużo beemek. Równolegle konsumowałem potężną ilość prasy motoryzacyjnej, w której to właśnie auta z Monachium wiodły prym w kategorii układów napędowych i właściwości jezdnych. To właśnie te powtarzające się chwalebne opinie o BMW odcisnęły na mnie duże piętno. Wisienką na torcie były ściągane z internetu filmiki z BMW w roli głównej. Na długo przed YouTube można było znaleźć sporo treści, również naszej rodzimej produkcji.
Moim pierwszym autem było E30 2d, później przyszła pora na E36 coupe, E36 Cabrio, E38, a teraz E46 M3 oraz E60, które z założenia miało być autem na rodzinne wyjazdy, ale ten plan akurat nie do końca wypalił. Dodam, że to właśnie beemki nauczyły mnie szacunku i paradoksalnie utemperowały moje zapędy do szaleństw na drodze.



Jak żyje Ci się z M3 E46 na co dzień? Co najbardziej lubisz w tym samochodzie i jakie rzeczy Ci w nim przeszkadzają?
Beemki z przełomu lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych mają to do siebie, że w doskonały sposób łączą w sobie najpotrzebniejsze elementy z dziedziny komfortu oraz analogowe wrażenia za kierownicą. W M3 ten stosunek jest zachwiany. Mechaniczna, oldschoolowa surowość bierze górę i nadaje jej wyjątkowy charakter. Dźwięk, reakcja na gaz, prowadzenie w szybko pokonywanych zakrętach to aspekty, które nawet po upływie ponad dwudziestu lat sprawiają, że nadal kocham ten model i w dalszym ciągu chętnie korzystam z niego na co dzień poza sezonem zimowym. Odpowiada mi ilość miejsca w środku, uwielbiam jej wygląd. Przeszkadzają trochę koszty serwisu i części zamiennych oraz ich coraz mniejsza ilość na rynku wtórnym. Z drugiej strony koszty skomplikowanych napraw nowoczesnych aut bywają często dużo wyższe. Tak to sobie przynajmniej argumentuję, wydając pieniądze na jej utrzymanie. Jeśli już miałbym coś skrytykować, to mogłaby mieć lepiej wyprofilowane fotele i bardziej bezpośrednie przełożenie układu kierowniczego. Seryjne hamulce też nie nadają się do wyczynowej jazdy, szczególnie do gonienia motocykli na alpejskich przełęczach…
Podróżujesz swoim samochodem po całej Europie. Jak M-trójka spisuje się na długich trasach?
Wbrew pozorom podróżuje się nią całkiem wygodnie. Zawieszenie nie jest przesadnie twarde, a wnętrze i bagażnik okazują się wystarczająco obszerne dla rodziny 2+1, również na powroty z wakacyjnymi zakupami. Po przyjściu synka na świat po prostu założyłem box, by zmieścić pełnowymiarowy wózek. W M3 jest głośniej niż w cywilnych autach, bardziej słychać podzespoły, ale to właśnie dzięki temu czuję, że obcuję z dobrze skomponowaną maszyną i wciąż sprawia mi to frajdę, nawet w trasach liczących po kilka tysięcy kilometrów. Łapię się też na tym, że bardzo rzadko włączam radio. Nigdy nie obliczałem spalania M3, ale jak w przypadku każdej sześciocylindrowej BMW, najwięcej zależy od stylu jazdy. Można podróżować względnie oszczędnie.



Jaki roadtrip wspominasz najlepiej? Podzielisz się z nami jakąś ciekawą anegdotą?
Trudno o konkretną odpowiedź na to pytanie. Z pewnością ogromne wrażenie zrobił na mnie nasz pierwszy dalszy rodzinny wyjazd w 2017 roku, który zamiast pozostać jednorazową przygodą, tylko rozbudził apetyt na więcej. Już za pierwszym razem weekendowy pobyt nad jeziorem Garda przeobraził się w dwutygodniową objazdówkę ze spontanicznymi przystankami na przełęczy Stelvio, w Wenecji, Veronie, Mediolanie, by potem odbić na południe Francji. Słoneczna Nicea, Cannes, Saint Tropez i malownicze wioski Prowansji gościły M3 jeszcze kilka razy. Wypić rano kawę gdzieś wysoko w Alpach, będąc otoczonymi ośnieżonymi szczytami, by za parę godzin, pod palmami, toczyć się w innej strefie klimatycznej, pozostaje w pamięci na długo. Niezapomniane było pierwsze “okrążenie” w Monaco, podobnie jak i poranny sprint po okolicznych serpentynach, aby móc obejrzeć z góry wschód słońca nad Lazurowym Wybrzeżem. Tam również, na jednej z moich ulubionych miejscówek, spotkałem Tomka Mąkolskiego fotografującego akurat różowego Taycana. Kilka miesięcy później zdjęcia z tej sesji dla Porsche obiegły cały świat. Każdy z wyjazdów obfitował w ekstremalnie emocjonujące momenty i ciężko wybrać jeden najlepszy. Niezapomnianym pozostanie na przykład pierwszy trip na Nürburgring, kiedy to przygoda zaczęła się jeszcze przed samym wyjazdem. Na parę dni przed wizytą w Zielonym Piekle miałem okazję poznać Hansa Joachima Stucka. Gościa, który od lat 70-tych ścigał się m.in. w barwach BMW Motorsport, później również za kierownicą E46 M3 GTR. Jednego wieczoru zatem oglądałem nieświadomie edukacyjny filmik z jego rekordowym okrążeniem toru w M3, by na drugi dzień przybić z nim piątkę i pogadać o emce. Jakby tego było mało, będąc już na miejscu, przed samą bramą wjazdową na tor spotkałem swojego mechanika Pawła ze Szczecina, jedyną osobę, której z zaufaniem powierzam od lat moją M3. Takie zbiegi okoliczności tylko dodały smaczku i gdzieś w środku dały mi pewność, że wypad nie może się nie udać. Emka na torze spisała się śpiewająco.
Jeszcze innym emocjonującym road tripem był wypad na szwajcarskie przełęcze, który miałem przyjemność opisać na łamach polskiej edycji magazynu EVO oraz bez wątpienia zeszłoroczny wyjazd pod skrzydłami BMW Classic na konkurs elegancji nad jeziorem Como. To był jeszcze wyższy poziom motoryzacyjnej abstrakcji i koniecznie chciałbym tam wrócić.
Wypada mi też wspomnieć o kluczowej roli, którą odegrało ŚNG, bo to właśnie podczas wspólnych śniadań knuliśmy plany na nowe wyprawy.






Po wielu latach życia w Berlinie jak oceniasz kulturę samochodową w mieście? Z Twojej perspektywy to dobre miejsce dla petrolhead-a?
Chcąc poruszać się po centrum, zostanie nam wkrótce jedynie wybór roweru, najlepiej drewnianego. Oderwani od rzeczywistości politycy z każdym dniem utrudniają życie kierowcom, wprowadzając w życie coraz głupsze “innowacje” i ograniczenia. Te ciemne chmury wiszące nad nami, miłośnikami samochodów, mocno motywują do jak najlepszego wykorzystania czasu za kierownicą. Kto wie, ile jeszcze nam go pozostanie? Podobne odczucia mają także inni pasjonaci, z którymi się regularnie spotykam. W ostatnich latach pojawiło się w kalendarzu kilka cyklicznych imprez dla miłośników klasycznej motoryzacji, takich jak Motor Cafe w Motorworld, czy klimatyczne Espresso GT, gdzie od dwóch lat rozgościło się też i nasze ŚNG. Parę mniejszych grup organizuje czasami wspólne samochodowe wypady, tu i ówdzie można spotkać na ulicy jakieś rzadkie supercary, ale mam wrażenie, że to już tylko łabędzi śpiew. Kult samochodu (spalinowego) mija.
Masz jakieś wspomnienia z Twoim samochodem, które cenisz sobie najbardziej?
Każdy z wyjazdów gwarantuje liczne, ciekawe wspomnienia, z których ułamek udaje mi się zapisać na zdjęciach. Swoistym pamiętnikiem i laurką dla M3 jest więc jej profil na Instagramie, gdzie regularnie pojawiają się jakieś nowe foty z wypraw i imprez. Traktując emkę jako coś więcej niż tylko nudny środek komunikacji, w magiczny sposób spotykam na swojej drodze mnóstwo podobnych do siebie osób. Z jednej strony uwielbiam zwiedzać piękne rejony Europy, mając swoje ulubione auto zawsze przy sobie i już sam ten fakt jest spełnieniem moich marzeń. Z drugiej strony dotarło do mnie, że samochody tylko zbliżają ludzi do siebie i to właśnie takie spotkania, często zupełnie przypadkowe, pozostawiają po sobie najlepsze wspomnienia. Wiele z tych cennych znajomości, niezależnie od kraju i narodowości, gdzie auta były początkowo jedynym wspólnym mianownikiem, pozostało na lata.
W zeszłym roku Twoje BMW gościło w oficjalnych materiałach z okazji 50-lecia dywizji M, opowiedz nam kulisy tej historii.
Na inaugurację tej okrągłej rocznicy BMW M planowało ukłon w stronę właścicieli starszych “emek” i spośród zgłoszeń z całego świata wybrano między innymi i mnie do opowiedzenia o swojej historii oraz złożenia życzeń urodzinowych. Finalnie forma kampanii została okrojona i nie opublikowano wszystkich przygotowanych materiałów. Mimo to załapałem się jako jeden z kilku osób, których zdjęcia zostały opublikowane na socialach BMW M. Szalenie wzruszające było też moc zobaczyć siebie na oficjalnym filmiku urodzinowym, nie tylko na YouTube, ale też i na ścianie BMW Welt w Monachium.



Co poradziłbyś osobom poszukującym swojej wymarzonej M-trójki z tamtych lat?
Szukajcie aut z jak najlepiej udokumentowaną historią serwisową. Jest kilka newralgicznych punktów w M3, które prędzej czy później muszą zostać zaadresowane. Na temat E46 M3 w internecie napisane zostało już wszystko, więc łatwo znaleźć info. Stan licznika to rzecz drugorzędna. Najlepiej zabrać na oględziny kogoś, kto już ma doświadczenie z takimi autami i potrafi sprowadzić na ziemię zarówno zbyt rozpalonego kupującego, jak i również sprzedawcę fantastę. Często już na poziomie ogłoszenia można wykluczyć egzemplarze, w których “nie trzeba wymieniać panewek, bo polift” itp.
Jakie są Twoje motoryzacyjne plany na 2024 rok?
Z powodu dynamicznie zmieniającej się sytuacji rodzinnej utrudnione będą, przynajmniej przez jakiś czas, dłuższe wyjazdy. Choć mimo to, udało mi się w tym roku zaliczyć wypad nad Como i w szwajcarskie Alpy. Na pewno zobaczymy się też na kilku ŚNG!
Zapraszamy do śledzenia przygód Łukasza i M3 na jego Instagramie.
Zdjęcia: Michał Żelazowski, Maxim Konyshev, Stanisław Sobolewski, Pascal Fochler, Maria Laroussi, archiwum Łukasza


