#1 DRUGIE ŚNIADANIE: Łukasz z Senegalu – motoryzacja na piaskach pustyni
Motoryzacja nie ma koloru skóry, wyznania, ani narodowości, a jednocześnie jest takim samym elementem kultury jak architektura i jedzenie danego regionu. Podczas dzisiejszego Drugiego Śniadania zapraszamy Was na rozmowę z Łukaszem Grzędą, który od 2008 roku mieszka w Senegalu i jest związany z branżą motoryzacyjną. Opowiedział nam o zwyczajach panujących na tamtejszych drogach, lokalnej kulturze motoryzacyjnej i realiach rajdów na senegalskich bezdrożach.
Śniadanie & Gablota: To od czego musimy zacząć, to pytanie w jaki sposób trafia się z Polski do Senegalu? To nie jest oczywisty kierunek emigracji.
Łukasz: W 1992 roku wyjechałem z mamą do Belgii. Tam pracowałem dla Cumminis – producenta silników wysokoprężnych. W 2008 roku dostałem propozycję wyjazdu na kontrakt do Dakaru, stolicy Senegalu.
Byłeś już wcześniej w Afryce, czy to był wyjazd w ciemno? Jak Twoja żona i syn zareagowali na propozycję przeniesienia się do Afryki?
Nie, nigdy wcześniej nie bylem w Afryce, to był mój pierwszy raz tutaj. Wtedy nie byłem jeszcze żonaty, nawet nie znałem swojej żony. Nasz pierwszy syn przyjechał do Senegalu po czterech miesiącach od urodzenia, a drugi urodził się już w Dakarze.
Wasz syn ściga się w senegalskiej lidze kartingowej. Możesz powiedzieć coś więcej o tym?
Jest to jego drugi sezon kartingowy. Sezon trwa od listopada do czerwca, ale przygotowania zajmują cały rok – zamawianie części z Europy, treningi, próby i regulacja kartów. Większość uczestników to przyjezdni i Libańczycy. To raczej kosztowny sport i niewielu lokalnych może sobie na to pozwolić.
Zawodowo również jesteś związany z motoryzacją. Na czym polega Twoja praca w warsztatach Cumminis? Łatwo pracuje się z Senegalczykami?
W Senegalu cierpliwość to słowo klucz – jeżeli nie masz cierpliwości, to musisz się jej szybko nauczyć, a jeżeli ją masz, to szybko ją stracisz. Na co dzień pracuję w belgijskiej firmie BIA, która jest dystrybutorem KOMATSU, BOMAG, METSO i CUMMINS. Zajmuję się nadzorem technicznym, czyli przygotowaniem interwencji naszych mechaników u klientów, przewijanie silników Cummins na warsztacie itd.
Pierwszy rajd Paryż – Dakar zorganizowano w 1979 roku. Po dekadach spędzonych na afrykańskiej pustyni, jak to wtedy określano „przez zawirowania polityczne”, rajd zmieniał lokalizację. Czy Senegal jest dziś bezpiecznym miejscem dla tego typu imprez? Uważasz, że decyzja była faktycznie podyktowana bezpieczeństwem zawodników, czy organizatorów przekonały duże pieniądze choćby z Arabii Saudyjskiej?
Sam Senegal jest dobrym i bezpiecznym miejscem na tego typu wydarzenia. Nie ma tutaj zamieszek na tle politycznym, religijnym, czy kulturowym. Senegalczycy są przyjaźnie nastawieni na takie wydarzenia, chociażby ze względu na szybki zarobek. Takie imprezy generują przypływ turystów, a to napędza restauracje i hotele.
Co do rajdu Paryż – Dakar przyczyn jest kilka. Z tego co opowiadali mi znajomi, którzy uczestniczyli w rajdach, rzeczywiście na pustyni byli łatwymi celami dla terrorystów. Dżihadyści zajmowali wtedy tereny pustynne i dochodziło tam do częstych ataków na rajdowców. Do jednego z moich kolegów, jadącego w rajdzie terenówką, strzelano w 2000 roku. Na szczęście nic mu się nie stało. Problemy generowały też małe miasteczka, przez które musieli przejechać zawodnicy. Zdarzało się, że dzieci grały w grę łapanie motocykli, a takie zabawy kończyły się czasami tragicznie. W konsekwencji łapanki mieszkańcy atakowali motocyklistów na przykład rzucając w nich kamieniami.
Sam dużo podróżujesz po Senegalu motocyklem. Jak się jeździ po lokalnych drogach? Są jakieś ciekawe zwyczaje?
Motocyklem jeżdżę tylko po bezdrożach i pustyni. Zwyczaje są najróżniejsze. Na przykład zmianę pasa ruchu sygnalizuje się wystawioną prze okno ręką, a przejazd przez rondo odbywa się na zasadzie – kto pierwszy ten lepszy! Wyprzedzanie z prawej strony jest tutaj na porządku dziennym, a taksówki potrafią się zatrzymywać na samym środku skrzyżowania… oczywiście najczęściej są do tego przeładowane i w dodatku z żywym baranem na dachu. Długo by wymieniać, to trzeba przeżyć i zobaczyć!
Jak wygląda lokalna kultura samochodowa? Są jakieś kluby albo interesujące kolekcje ukryte w piaskach pustyni?
Każdy jeździ tym na co go stać, więc można tu zobaczyć zarówno najnowsze modele aut, jak i stare złomy złożone z dwóch różnych aut, które w Europie nadawałyby się wyłącznie na szrot. Tutaj nikogo nie dziwi widok wozu ciągniętego przez osiołka… na autostradzie.
Jest tylko jeden klub BMW w Dakarze, który znam i dla którego robiłem chiptuning. Jest za to dużo klubów motocyklowych i krosowych. Można też spotkać pasjonatów motoryzacji, którzy kolekcjonują rzadko spotykane na senegalskich ulicach auta, takie jak Subaru Imprezy, czy BMW M3, ale jest ich niewielu.
W Senegalu panują jakieś szczególne obostrzenia dotyczące prowadzenia pojazdów przez obcokrajowców, czy każdy może wynająć samochód i ruszyć w drogę?
Nie ma obostrzeń, jeździć może każdy kto ma prawo jazdy. Wynająć auto można bez umowy i kaucji.
Zaskoczyłeś mnie tym, że na torze w Dakarze organizowane są najróżniejsze wyścigi samochodowe. Jak wygląda ta rywalizacja?
Tak, tor w Dakarze jest prywatny. Organizowane są tam różnego rodzaju zawody np. 6- godzinny wyścig wytrzymałościowy i 1000 km Dakar. Tor można też wynająć na prywatne zawody. Dużo obcokrajowców trzyma wyścigowe samochody w garażach i spotykają się tutaj na wyścigach. To jest sport dla osób, które mogą sobie na to pozwolić finansowo, nie ma znaczenia czy przyjezdni czy lokalni. Jedynym ograniczeniem jest budżet.
Nie możemy pominąć tego tematu – co się je w Senegalu na śniadanie?
Senegalskie śniadanie, to przede wszystkim bagietka z omletem lub wątróbką z cebulą i ostrą papryką… wszystko zawinięte we wczorajszy dziennik.
Lubisz afrykańską kuchnię? Coś szczególnie przypadło Ci do gustu?
Lubię niektóre lokalne potrawy na przykład Thieboudienne, czyli ryż z rybą i warzywami lub Poulet Yassa, czyli ryż z kurczakiem i cebulą.
Senegalska kuchnia wyróżnia się czymś szczególnym na tle innych afrykańskich krajów?
Wykorzystuje się w niej dużo ryby, baraniny i ryżu.